Moje życie to jedna wielka niewiadoma.Dziś jest tak,jutro zmiana o 180 stopni.Jak każdy mam problemy,z którymi umiem sobie poradzić.Choć czasem jest bardzo ciężko,czasem popłaczę,wyżalę się.Ale są dni,że mogę góry przenosić,gdy widzę radość na oczach moich dzieci ,czy jak widzę,gdy bliscy pomogą wtedy ,gdy tej pomocy potrzebuje.Czasem sami wyczytają to z moich oczu,nie prosząc ich o to.

Utworzono: 2011-05-14

Wytrwaliśmy

Wytrwaliśmy do końca.Ja ,mąż i dzieci.A było bardzo ciężko.

A wszystko zaczęło się 6 lat temu.W styczniu mąż miał prawie załatwioną pracę w szpitalu.Jako salowy.To właściwie było pewne,robił tylko badania okresowe,właśnie w miejscu przyszłej pracy.Niestety.Badania okazały się okropne.

Wykryto mu takie coś,co jest ciężko się leczy.Wirusik. Natychmiast zgłosiliśmy się do lekarza pierwszego kontaktu,który to skierował go do odpowiedniej przychodni.Zaraz kolejne badania,pobyt w szpitalu na obserwacji,biopsja wątroby.I pierwsze podejście do leczenia.To był przełom 2006/2007 roku.Zaraz po komunii syna.

No niestety,leczenie nie przyniosło oczekiwanego efektu.Dalej jeździł na kontrole.Minął jakiś czas,kolejna biopsja,pobyt w szpitalu.Rok 2009.Urodził się Kacperek.Jakieś trzy tygodnie później kolejne podejście do leczenia.

Tym razem dostał o jeden lek więcej.Jakiś nowy,niedawno testowany.Podobno skuteczny.

Mąż podpisał zgodę na badanie kliniczne.I przed nami były kolejne ciężkie 48 tygodni.Co tydzień zastrzyk,a w ciągu dnia kilka tabletek.

Ale było warto.26 kwietnia pojechał na ostatnie pobranie krwi.W ciągu 10 dni pani doktor miała zadzwonić i dać znać,czy się udało.A jak do tej pory wirus był nie wykrywalny.

Zadzwoniła we wtorek,10 maja.

I wiadomość :jest pan zdrowy.

Hurra!!!

Nie muszę pisać jaka radość dla naszej rodziny.Jaka ulga!

Wytrwaliśmy.A było  naprawdę ciężko.Przez swą chorobę nie mógł podjąć pracy ze wzgledu na stan wątroby.Ja na wychowawczym.On na rencie.Nie muszę mówić,jak było ciężko pod względem finansowym przez te pół roku.Do tego jego efekty uboczne.Niestety,leki były tak silne,że powodowały okropną nerwowość u męża.Jego zniechęcenie,coś w rodzaju depresji.Ile nocy przepłakałam,to tylko ja wiem.Bo naprawdę nie było mi lekko,mając trójkę dzieci,ciągłe kłótnie o byle co i brak kasy.Często robiłam dobrą minę do złej gry.

       Ale się udało.A to dla nas ważne.W czerwcu ma zazdwonić i umówić się na odbiór wyniku na papierze.A narazie-zapisać się na sierpień na wizytę do pani doktór w przychodni,bo na czas leczenia był przypisany do innej...

 

Komentarze

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Mama trójki dzieci-dwójki w wieku szkolnym,trzecie najmłodsze rozpieszczane przez wszystkich; Obecnie pracuję zawodowo po urlopie wychowawczym.
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj