Moje życie to jedna wielka niewiadoma.Dziś jest tak,jutro zmiana o 180 stopni.Jak każdy mam problemy,z którymi umiem sobie poradzić.Choć czasem jest bardzo ciężko,czasem popłaczę,wyżalę się.Ale są dni,że mogę góry przenosić,gdy widzę radość na oczach moich dzieci ,czy jak widzę,gdy bliscy pomogą wtedy ,gdy tej pomocy potrzebuje.Czasem sami wyczytają to z moich oczu,nie prosząc ich o to.

Utworzono: 2011-07-06

Wakacje,ach wakacje...

Mamy kilka dni lipca,leci już drugi tydzień wakacji,więc jak przystało na młodzież -rozpoczęli sezon wakacyjny.Jedni zostali w domu,inni już na wyjazdach.

Moje dzieci też nie gorsze.Łukasz -wyjeżdża za kilka dni nad morze.A córcia-wyjechała do babci,tzn mojej teściowej.Razem z kuzynką Kasią,dziewczynką rok od niej starszą.

      Ewa koniecznie chciała tam już jechać,ale z racji braku możliwości nie było jak.Traf chciał,że Kacper niechcący wykecił nr telefonu do mojego taty,puszczając "bączka" .PO chwili oddzwoniła mama,a odebrała Ewa.Pogadały sobie,Ewa zapytała czy jadą w najbliższym czasie nad Bug.Jest tam działka z domkami letniskowymi,gdzie jeżdżą rodzice na wczasy,czy na weekendy.Mama powiedziałą,że za tydzień prawdopodobnie,więc Ewa zapytała,czy mogłaby z nimi jechać,bo chciałaby,by dziadek zawiózł ją do drugiej babci  (to niedaleko,prawie po drodze,odległość ze 20 km).No i się umówiły.Ale po chwili mama zadzwoniła,że jak chce,to w najbliższą niedzielę dziadek może ją zawieźć do babci.Ewa w siódmym niebie.No to się umówiliśmy ponownie.Na niedzielę,3 lipca.A ja wpadłam na pomysł,by wykorzystać okazję i wziąć Kacperka,i jechać z nimi.Żeby babcia T.mogła zobaczyć wnuka.Dotąd widuje go na zdjęciach,a na żywo widziałą dwa razy-i to ponad rok temu.

Miał z nami jechać Łukasz.ALe wtedy okazało się,że chciała też jechać Kasia,ta kuzynka,tylko,jakby jechał Łukasz-nie byłoby miejsca.No to-go przekupiły!!! za dwie paczki chipsów.Pozostała rozmowa z moim tatą,no bo od niego wszystko zależało,był kierowcą.Ale nie było problemu z zabraniem Kasi po drodze.

No to pojechaliśmy.Wyjechaliśmy o 12,Kacper spał może z pół godzinki.Na miejsce dojechaliśmy coś około 13.20.Babcia zchwycona,nacieszyła się wnukiem.O trzeciej wyjechaliśmy stamtąd,dziewczyny zostały.Po drodze zajechaliśmy do Topazu ,zebym mogła kupić starszemu te obiecane chipsy (dziewczyny dały kasę,by mu kupić!).Tata został z małym w samochodzie ,a ja pobiegłam.Nie było mnie jakieś 10 minut.Jakież było moje zdziwienie,że Kacpero ani razu nie zakwękał,nie zapłakał,że ja wyszłam,ze sam został z dziadkiem (dotąd nie zostawali razem sami w atkich sytuacjach)...Ale za to jak zajechaliśmy pod dom,i oboje z tatą wysiedliśmy,ten w ryk! i teraz się zastanawiam,czy płacz był z tego ,że skończyła się jazda (starsznie mu się podobało,przez całą drogę w obie strony był mega grzeczny) czy dlatego ,że na chwilkę został sam...Wszak ja musiałam wysiąść ,zeby go wyjąć z fotelika..

Na szczęśćie szybko się uspokoił.

A samego wypadu nie żałuję.Wykorzystałam sytuację,ruszyłam się trochę z domu,Kacper zobaczył drugą babcię (rzadko mamy okazje do wyjazdów,bilety drogie,więć naszą piątkę by to kosztowało,a to ponad 80 km w jedną stronę.Dla kogoś bez auta to daleko),a przy okazji tata nie wracał sam...

Przyjemne z pożytecznym.

Komentarze

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Mama trójki dzieci-dwójki w wieku szkolnym,trzecie najmłodsze rozpieszczane przez wszystkich; Obecnie pracuję zawodowo po urlopie wychowawczym.
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj