-
Utworzono: 2013-01-12
Obiecałam..
Mam 28 lat, "świeżutkiego" męża, lada moment zamieszkamy w naszym nowiutkim mieszkaniu. Może nie całkiem młodzi, ale pełni nadziei, marzeń i wielkiej miłości. Snujemy plany na dalsze życie każdego wieczoru, żartując, spacerując układamy w głowach jak będzie wyglądac nasze życie, co z pracą, kiedy dziecko.
Szczęście, szczęście, szczęście..
Mijają lata..po 2 latach od ślubu miał byc odhaczony "v" przy okienku "dziecko". Nic. Zawsze odpowiedzialna, poukładana,poważnie podchodząca do tematu praca, zastępstwo, powrót po macierzyńskim. Nic.
Starania rozpoczynamy na urlopie w Egipcie, wymarzona sceneria, klimat, piękne wspomnienia. Test po powrocie miał pokazac 2 kreski. Miał.. Przez kolejne 3 lata sporo łez, pretensji sama nie wiem do kogo. Jesteśmy sami. Było wyliczanie dni płodnych, odpowiednia dieta, witaminy, cwiczenia fitness, współżycie w odpowiednie dni, wyciszenie. Na nic..test za testem..co miesiąc rozgoryczenie. Były wizyty u lekarzy, na hasło :"Potrzebny Pani luz, im mniej Pani o tym myśli- tym lepiej" rosła we mnie flustracji i nerwy.
Postanowiliśmy działac, żeby nie przegapic momentu kiedy będzie za pózno. Nie było między nami nieporozumień, dziś wiem, ze miłośc odegrała tu niesamowitą rolę ! Rolę większą niż myślałam. Rok, dwa, trzy - dośc było wyciszeń !
Pakiet badań, kosztowne , ale co tam, robione z nadzieją,że może coś, gdzieś nie będzie tak książkowo i tym samym wielka niewiadoma zostanie odnaleziona.
Jeden, drugi, trzeci lekarz- trafiamy wreszcie z wielką nadzieja do Kliniki Niepłodności. Badania mężą ok, moje rewelacja. Diagnoza - niepłodnośc idiopatyczna..Co oznacza, że nie znany jest powód braku ciąży. Lekarz z Kliniki uparcie powtarza, że jedynie kolejnośc inseminacja, potem in vitro jest szansą na posiadanie potomstwa. Płaczę..nie takie miałam marzenie ! Powtarza wciąż, że młoda nie jestem, zegara biologicznnego nie da sie oszukac. Wiem o tym, ale bronię się przez tą presją. Moje łzy w oczach kwituje :"Więcej optymizmu", zleca stymulacje i wizytę, podczas której podejdziemy do próby. Nie chcę takiej ingerencji..nie ze względów religijnych ani z przekonania, że dzieciątko poczęte w ten sposób jest inne. NIE. Po prostu..inne miałam marzenie. Czasem myślę, że możę zbyt mało chcę tego dziecka ? że nie zasłużyłam na Nie z takim podejściem do sprawy..
Płaczę, dużo rozmawiamy, kolejne przegadane godziny, ale mam dziwny upór i nadzieję, że kolejny miesiąc przyniesie upragnione dzieciątko.
Mijają kolejne tygodnie, miesiące a ja mimo zaleceń lekarza nie przyjmuję tabletek na stymulacje ani nie zjawiam sie u Niego w gabinecie - milczę.
Coś nie pozwala mi iśc w tę stronę..
Uparcie szukam lekarza, który spojrzy na moją teczkę badań i oceni sytuację. Nie raz słyszałam opinie, że lekarze od leczenie niepłodności nie szukają przyczyny a "jedynie" dążą do zapłodnienia i ciąży. Wiem, ze to wielkie dzieło, ale ..ja nie o tym marzyłam. Może to głupia i niesprawiedliwa taka ocena.
Znalazłam Go..dzięki osobie, która przeplatała sie w moim życiu, trafiam do lekarza z powołania. TAK - to Ona pomaga mi Go odnależc. Nawet nie wie , że do końca życia będę Jej za to wdzięczna. Lekarz stawia sprawę jasno - nie będzie mnie okłamywał i naciągała na kasę. Umawiamy się na wizytę. Dopatruje się braku jednego z badań - przeciwciał przeciwplemnikowych w śluzie (z krwi miałąm robione- były ok). Sprawa nabiera tempa. Wysyła mnie do laboratorium i pamiętam jak dziś Jego słowa :" Będzie dobrze, jak wyniki wyjdą złe" Jestem zdezorientowana, 1,5 h oczekiwań na wynik, tysiące myśli, łez, znowu nadzieja. Z wynikami pędzę do mojego Wybawcy jak na skrzydłach. TAK - wyniki ZŁE - jestem SZCZĘŚLIWA ! Ktoś pomyśli WARIATKA ! O nie ! Wreszcie coś nie w normie, coś zle - wkońcu możemy się o coś zaczepic, coś naprawiac.
Lekarz pyta co myślę o HOMEOPATII..coś słyszałam o tym, ale zdania są podzielone, jednym pomaga, inni twierdzą, że to woda w kuleczkach i efekt placebo.. ON wierzy w działanie, zaraża mnie tą wiarą w sekund 5.. Wysyła mnie do homeopaty, którego wcześniej widziałam raz w życiu, nie wiedząc ze taka ma profesję...zbieg okoliczności ? Do dziś nie wiem. Lekarz szykuje pod moje wyniki granulki , które mają za zadanie zneutralizowac przeciwciała. Dostaję szereg wytycznych, ukochane fajki idą na bok, z kawy tez rezygnuję, mentol, cytrusy..rezygnuję ze wszystkiego bez dyskusji.
Żyję tylko tym.
Miesiąc, drugi, trzeci - powinnam wykonac badanie kontrolne.
Nie ma potrzeby.
JESTEM W CIĄŻY.
Okres zawsze przychodził jak w zegarku, tym razem sie spóznia. Nie wierzymy z mężem w 2 kreski na teście, kolejny i jeszcze jednen również potwierdza ciąze.
JESTEŚMY W SZOKU.
Badanie z krwi, potem usg u lekarza - tak, będziemy mięli dziecko.
Dziś mam 34 lat, jesteśmy 6 lat po ślubie, mam kochanego męza i rosnący brzuszek.
OBIECAŁAM.. OBIECAŁAM.. napisac swoją historie z myślą o tych wszystkich, którym brakuje już wiary, żę zostaną rodzicami.
JESTEM SZCZĘŚLIWA. bardzo.
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...