MAMUŚKA Zawodowa...

W niezwykły sposób udało nam się uwiecznić wygląd Mamy i Synka w 7mym mcu ciąży :)

https://www.youtube.com/watch?v=5OLoOvwe_MY

Mamy wspaniałą pamiątkę, mimo, że dotąd nie było okazji ani siły, żeby fotografować się czy nakręcać filmy.

Więc tymbardziej fajnie :)

Pozdrawiamy! :)

Tak sie cieszę, że dobrze wyszło kolejne badanie USG :) Stwierdziłam, że niewiele jest mi teraz potrzebne do szczęścia jak tylko zdrowie, bezpieczeństwo i radość moich dzieci.

NIESAMOWITE uczucie! :)

 Byłam na świetnych rekolekcjach i poznałam ludzi, wśród których nareszcie czuje się kochana i akceptowana. Nikt mnie nie skreślił zanim mnie poznał, nikt mnie nie wyrzuca, ani nie wypędza...To nowość w moim życiu. Całe życie ktoś traktował mnie jak śmiecia...Tylko te osoby się zmieniały ale sytuacja nie. Dobrze mi z tymi zmianami :) Od dziś przebywam tylko z tymi ludźmi, którzy mnie kochają i doceniają. I tyle :) Teraz wiem, że się NIE ZAWIODĘ!

https://www.youtube.com/watch?v=sJpTcUqYTQM

 Zaczęłam 5ty miesiąc ciąży - łącznie od początku przytyłam 2kg a teraz schudłam 0,4kg więc bilans jest 1,6kg na plus. Martwię się tym. Niestety okropne przeżycia z początku ciąży i długotrwały stres dają się we znaki. Wyniki badań w porządku, USG   27.04., od następnego wtorku Szkoła Rodzenia. Nie chcę tam iść sama... Chyba sobie daruję. 

 http://duszpasterstwo.pl/wstrzasajace-kazanie-dla-swiatecznych-wiernych/

Wszystko ucichło. Nie ma przeklenstw, pytan bez odpowiedzi, oskarzen ani pretensji. Aż dziwnie się z tym czuję. Ale odpuściłam.

"Jeśli coś kochasz puść to wolno. Jeśli wróci będzie Twoje na zawsze, jeśli nie - nigdy Twoje nie było".

I racja. Są na swiecie inni szczęśliwi kiedy mogą choć wypić ze mną herbatę i na mnie patrzeć więc...po co mam się pchać tam gdzie mnie nie chcą? :)

Niech się dzieje co chce. Maluję pokój, szukam większego łóżka, bo moje jest wąziutkie i niebezpieczne przy takim maleństwie...

Mam się czym zająć. Przyjaciele przynoszą mi ciuszki po swoich dzieciach. Ktoś ma wózek, jeszcze nie mam łóżeczka, ale pamiętam, że na początku nie bardzo się przydaje więc mam czas.

JJ ogolony, wymuskany, pachnący jeździ na jakieś castingi, jestem z niego dumna. 

Poczynił ogromne postępy w poprawie swojego zachowania i tak niech trwa :)

Wiem dobrze, że wieczorkiem znajduje czas na to co jeszcze nim kieruje, ale jestem dobrej myśli.

Zastanawiam się nad Chrzcinami. Nad Ojcem Chrzestnym, nad nazwiskiem dziecka... Jak to będzie?

Jakoś to będzie :) Wszystko okaże się samo :) A poki co my musimy zająć się sobą :)

W przyszłym tygodniu kolejne USG. 

Aha i jestem z siebie dumna , bo przez 5mcy przytyłam tylko 2kg :) Spacery górą! :)

Do nastepnego! J&N&D&A

 Żeby znieczulić swoje wrażliwe serce. Żeby życie mieć "za taflą szkła". Tak jest łatwiej. Bezpieczniej.

Tyle, że nigdy nie znasz PRAWDY.

Nie wiesz czy to co pamiętasz zdarzyło się naprawdę, czy zostało wyśnione, a może było pijackim zwidem...?

Pozostaje strach. Przed wszystkim i wszystkimi.

NA WSZELKI WYPADEK gdyby byli źli.

Czy są...?

 Jeszcze jedno. Doszłam do wniosku, że bardzo mi go szkoda.

Stwierdziłam, że jego lęki dotyczące utraty majątku i oszustów dookoła wynikają stąd, że JJ nie wierzy w siebie. Po prostu NIE WIERZY w to,  że ludzi mogą go kochać. Ot tak za to jaki jest, za jego talenty, wrażliwość, mądrość i czułość.

Dlatego w każdym pozytywnym geście doszukuje się "drugiego dna".

Jakże nisko musi się cenić! 

Oczywiście na co dzień wygłasza wręcz przeciwne hasła.

Bo co ma mówić. Reklamuje się jak może.

A wystarczy być sobą. I rzucić ten syf.

PO PROSTU.

Ostanio dużo mysli atakuje moją głowę. Myślę o Jacku. Analizuję jego postawę wobec świata, wobec rodziny, wobec mnie i wobec naszego synka.

Wiem, że on nie jest sobą, ze to alkohol steruje jego życiem ale....tak mi ciężko go zrozumieć.

Jeśli wiesz, że zabijasz siebie, że krzywdzisz najbliższych DLACZEGO tego nie zmienisz???

Kolejne święta z zakazem wstępu do jego rodziców, tak mi źle, że postarał się, by myśleli o mnie w ten sposób. TO NIESPRAWIEDLIWE!!!! Bardzo!

Nie skrzywdziłabym w ten sposób nawet największego wroga...! Bardzo to smutne.

Muszę wytrwać i to. Paweł odezwał się z propozycją pracy i zamieszkania na Dominikanie.

Zdążymy przed porodem....?