Utworzono: 2010-12-13
Michałek już z nami :-)
29 listopada, obudziłam się rano a za oknem pięknie bielutko :-)
Postanowiłam pójść po śniadanku z córecką na sanki. W niedzielę kilka godzin odczuwałam skurcze które niestety przeszły w nocy. Wiedziałam że poród tuż tuż.... Torba do szpitala spakowana, dokumenty przygotowane, więc pozostało tylko czekać aż sę coś zacznie..
O 10.00 poszłyśmy na saneczki, brzuszek coś dziwnie zaczął mnie pobolewać, ale wiedziałam że teraz tak będzie coraz częściej aż do rozwiązania. Po pół godzinie wróciłyśmy do domciu, córcia zmarznięta chciała już wracać.I wtedy coraz intensywniej zaczęłam odczuwać skurcze.
Przed południem postanowiłam połozyć Agatkę, bo coś marudna była tego dnia. Gdy zasnęła zadzwoniłam do męża aby w południe zwolnił się z pracy bo bedziemy dzisiaj rodzić :-) Mąz przejęty zapytał czy to napewo to, a ja pewnym głosem opowiedziałam , tak to już TO.
Zanim mąż przyjechał wzięłam gorący prysznic, ubrałam się i sprawdziłam torbę.
Pozostała najtrudniejsza dla mnie rzecz... pożegnać się z córeczką. Tak sobie słodko spała, weszłam do jej pokoju dać jej buzi i powiedzieć że mamusia bardzo ją kocha, ale niestety musi na kilka dni iść do szpitala. Było mi bardzo ciężko, ryczałam jak bóbr że muszę ją zostawić...
O 13 wyjechaliśmy, a że pogoda nie sprzyjała na miejcu byliśmy o 14, wtedy skórcze były już co 4 minuty.Formalności dość długo trwały, w końcu przyszła pani doktor mnie zbadać. Rozwarcie na 5cm, spytała jak duzy jest mały, Ja powiedziałam że 4 tygodnie temu miał jakieś 2.700 tak powiedział mi lekarz, a teraz to nie wiem.
Poszłyśmy jeszcze na usg aby to sprawdzić, wyszło jakieś 3.500. O godzinie 15.00 W końcu weszłam na porodówkę, podłączyli mi kroplówkę i wtedy bóle były już nie do znieśienia. Ściskałam mocno rękę męża, zamykałam oczy i cierpiałam w ciczy. Po20 mintach położna przyszła zobaczyć co i jak, i stwierdziła pełne rozwarcie. Pozostało czekać aż odejdą wody i wszystko pójdzie szybciutko.
Tylko że po kilku minutach dostałam bóli partych, a wody wciąż nie chciału odejść. Położna podbiegła ubierają rękawiczki i wtedy bach cała sala zalana... Wołała tylko nie pszyj, nie pszyj! Ale ja nad tym nie panowałam, samo szło, 3 parte i Michałek o 15.40 był już z nami. Położna nie zdążyła założyć drugiej rękawiczki :-)
Na szczęście nie rozcieli mnie i nie pękłam, a bardzo się bałam kolejnego nacinania krocza. Po chwili przyniesiono mi Michałka i położna mówi 4020 i 60 cm, a ja na to ile? ona mówi 4020. A ja do niej , a to mój taki duży? Aż się uśmiała , tak to pani syn :-)
Gwiazdka 2010, Agatka2012 dla Syneczka Michałka :-*
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...
diogeneska | 13-12-2010 13:28:33 | zgłoś naruszenie
dorota74 | 13-12-2010 13:34:23 | zgłoś naruszenie
b176210671 | 14-12-2010 09:13:04 | zgłoś naruszenie
jowita | 14-12-2010 10:25:30 | zgłoś naruszenie
Mamusiu-gratulacje z całego serca!!!!!!!
ptysiowa_mama | 14-12-2010 10:37:34 | zgłoś naruszenie
kasiag121 | 14-12-2010 14:30:38 | zgłoś naruszenie