Książeczka Zdrowia jest jeszcze na etapie testów. Masz uwagi? Napisz!

Umiejętności psychoruchowe

Chyba się rozpędziłam. Na początek czeka mnie mnóstwo ciężkiej pracy. Muszę się nauczyć nie zamykać powiek i rozglądać się dookoła. Muszę zlokalizować swoje dłonie i stopy. Muszę umieć zwrócić na siebie uwagę Mamy i Taty (jeśli kiedyś przestaną się we mnie wpatrywać). Potem przyjdzie czas na inne umiejętności, mam ich zapisaną, gdzieś w sobie, całą listę. A gdy to wszystko już będę umiała, ruszę na podbój świata. Z moimi Rodzicami.

Gdy leżę na brzuszku, chwiejnie podnoszę główkę

Tak niedawno się urodziłam, a już – otwieram oczy. Uśmiecham się! Gdy Cię słyszę, poruszam główką i robię śmieszne minki. Skończyłam dwa miesiące, a już – położona na brzuszku – podnoszę wysoko głowę. Co prawda zaraz muszę odpocząć, ale przecież jestem jeszcze malutka. Mamo! Tato! Koniecznie zrób mi zdjęcie na pamiątkę!
Lubię leżeć na brzuszku – wiem, że to najlepsza pozycja do ćwiczenia ważnych grup mięśni, a przecież muszę ćwiczyć, żeby za kilka tygodni lekarz pochwalił mnie, że zdrowo rosnę i pięknie się rozwijam. Więc nawet jeśli marudzę, pilnujcie mojej gimnastyki. W trzecim miesiącu chcę trzymać głowę wysoko, gdy będę leżała na brzuchu. Świat jest taki ciekawy!

Gdy ktoś do mnie mówi, śmieję się głośno i gaworzę

Wiem, wiem. W pierwszych miesiącach życia ciągle płakałam. Możecie nie wierzyć, ale nie umiałam inaczej powiedzieć wam, że czegoś potrzebuję. Teraz to się zmienia! Już umiem wydawać różne dźwięki, i właśnie uczę się gaworzyć i głośno śmiać! Czy już nakręciliście filmik z moim śmiechem? A może pokażecie go znajomym na portalu ebobas.pl?
Mamo, Tato – mam do was prośbę. Mówcie do mnie dużo. Wiem, że kiepsko się ze mną rozmawia, ale to dzięki waszym słowom i uśmiechom nauczę się mówić. Na razie za moją odpowiedź musi wam wystarczyć śmiech, gaworzenie, i – często – płacz. Ale to się zmieni, zobaczycie (a raczej usłyszycie).

Siedząc z oparciem, trzymam grzechotkę w jednej ręce

Skończyłam pół roku! Ależ ten czas szybko leci. Już nie jestem nieruchawym „tobołkiem”. Wiem, że świat jest taki ciekawy, i chciałabym go poznać. Na początek zapoznaję się ze swoimi rączkami i nóżkami (stopy mam naprawdę cool). Ćwiczę przewroty na plecy i brzuszek. I naprawdę – leżenie już mnie nie bawi. Chciałabym siedzieć!
Moje dłonie stają się coraz sprawniejsze, wreszcie mam z nich jakiś pożytek. Jeszcze niedawno grzechotkę mogłam utrzymać tylko w dwóch rękach, i zaraz mi wypadała. Teraz pewnie biorę ją w dłoń. Wiecie, że w ten sposób rozwijam swoje umiejętności? Ćwiczcie je razem ze mną – np. przez podawanie zabawek w różnych kształtach.
I jeszcze jedno: nie muszę umieć wszystkiego, co moi rówieśnicy. Nie muszę być prymuską. Ale jeśli widzicie, że mam z czymś problem, pogadajmy o tym z pediatrą!

Siedzę pewnie bez podparcia

Siedzę! Siedzę! Jeszcze nie umiem sama usiąść, ale siedzę bardzo pewnie i wcale nie potrzebuję podparcia. Świat z tej perspektywy jest bardzo ciekawy a i zabawki wydają się jakieś nowe: grzechotką można nie tylko potrząsać, ale i ją poturlać po podłodze.
Wiecie, że ta mała moneta, która leży obok mnie może się zaraz znaleźć w mojej buzi? Lepiej więc uważajcie, co mam w zasięgu ręki!
Zwłaszcza, że ten zasięg niedługo się zwiększy. Uprzedzam: za kilka tygodni wyruszę na podbój świata (pokoju, i tego co znajduje się za jego progiem). Cieszcie się więc, że póki co siedzę! I nie przejmujcie się, że czasem się przewracam. Pewnie nie wierzycie, ale siedzenie może zmęczyć małego człowieka, który do tej pory potulnie leżał.

Raczkuję

Siedzenie jest fajne dla maluchów. A ja już nie jestem maluchem – skończyłam już 9 miesięcy i najchętniej raczkowałabym cały dzień. Specjaliści uważają, że najkorzystniejsze dla mojego rozwoju jest klasyczne raczkowanie, angażujące obie nogi i ręce. Czasem ich słucham, ale uważam że raczkowanie „stylem dowolnym” jest zabawniejsze, dlatego umiem też przemieszczać się na pupie, podciągać na rękach, przebierać rękami i ciągnąć jedną nogę za sobą – i to dopiero jest zabawa!
Mamo, Tato – a może poraczkujemy razem? Nauczycie mnie „stylu klasycznego”, a za kilka lat pośmiejemy się z filmu z tą lekcją.
I chyba nie muszę wam przypominać, że czas najwyższy na zabezpieczenie mieszkania. To mówi mi zdrowy bobasowy rozsądek - znajdujące się nisko nad podłogą kontakty, zatrzaskujące się drzwi, stojące na podłodze środki chemiczne czy otwarte schody to nie są moi przyjaciele!

Wymawiam kilka dwusylabowych słó (ale ich nie rozumiem)

MA-MA. TA-TA. BA-BA. DA-DA. A może mówię coś całkiem innego? Mama i tata szaleją z radości, nagrywają mnie jakbym była co najmniej gwiazdą estrady. Dzwonią do babci i dziadka, wszyscy płaczą – normalnie szał! Ech, gdyby wiedzieli, że tak naprawdę ja tylko wymawiam sylaby, uczę się składać dźwięki, a wcale nie mówię „MA-MA”… Chyba się im do tego przyznam, i przestanę udawać, że mówię.
Ale nie poddawajmy się! Czytajcie mi książeczki, powtarzajcie krótkie wierszyki, piosenki i rymowanki. Opowiadajcie mi o świecie, który mnie otacza. Wszystko jest takie ciekawe! W ten sposób nauczę się mówić, tak już na serio i naprawdę. Tylko nie stresujcie się (i mnie też nie). Nauka mowy ma być zabawą, w końcu nie jestem jeszcze w szkole!

Robię "pa-pa" i "kosi-kosi"

Gdy tata wychodzi do pracy, robię mu „pa-pa”. To miłe, no nie? Mam już roczek, więc najwyższy czas na naukę dobrych manier, i miłych gestów. Potem wszyscy będą mnie lubić i się do mnie uśmiechać. Będę umiała się zachować w sklepie, w autobusie czy u cioci na imieninach.
Lubię się uczyć ciągle nowych rzeczy (np. jak się robi „kosi-kosi”). I lubię widzieć, jak moja mama puchnie z dumy, że jestem takim zdolnym bobasem. I że ona (albo babcia, niania czy pani w żłobku) wcale nie musi się wysilać, żeby mnie czegoś nauczyć.
A jeśli czegoś nie chcę robić (na przykład pokazywać, gdzie sroczka kaszkę warzyła) – nie gniewajcie się na mnie. Może to mi akurat nie pasuje, choć moi rówieśnicy przepadają za tą zabawą. Jestem sobą, i mam prawo czegoś nie lubić!

Gdy mogę się czegoś przytrzymać, wstaję i pewnie stoję

Wśród bobasów krążą plotki, że stawać potrafią nawet 9-miesięczne niemowlaki. Możliwe, ale mało prawdopodobne. Ja tam uważam, że najlepsza pora na samodzielne stawanie to czas między 10 a 13 miesiącem życia. Uwielbiam mój „plac manewrowy”, czyli łóżeczko ze szczebelkami. Jest dużo wygodniejsze, niż siatkowe, nowoczesne łóżko turystyczne. Ale jeśli wsadzacie mnie do tego ostatniego – też dam radę! Pcha mnie ciekawość świata i chęć wypróbowania stóp, które do tej pory służyły wyłącznie do obgryzania.
Czy już mam zdjęcie, jak stoję? A może nakręcimy wspólnie film pt. „Wielki Mały Stacz”? Uprzedzam, że to może być ostatni moment na pozowanie w bezruchu. Za kilka miesięcy będę już rączo biegać!

Chodzę samodzielnie, już nie raczkuję

Mama znowu ma łzy w oczach, a tata gromko bije brawo. Właśnie postawiłam swoje pierwsze kroczki! Zdążyliście mnie nagrać? Brawa za refleks, bo przecież was nie uprzedziłam, że mam taki zamiar. Stałam, myślałam: - A może by tak zrobić krok? No i go zrobiłam, i musiałam się puścić sofy (krzesła, ściany) i pooooooooszłam. Co z tego, że po dwóch krokach usiadłam? Za chwilę się podniosę, i znów będę próbować, i znów, i znów. A za kilkanaście dni będę już „śmigać” bez obaw.
Nie powiniennam się wymądrzać, ale za jakieś trzy miesiące po pierwszych kroczkach zabierzcie mnie do ortopedy. Nikt nie chce mieć krzywych nóżek i brzydko stawiać stóp – ja też nie! Jeśli miałabym mieć w przyszłości kłopoty, wolę już nosić butki ortopedyczne. Podobno można teraz wybrać całkiem niebrzydkie modele!

Mówię już osiem (lub więcej) słów, oczywiście część po swojemu

Dzieci dzielą się na te, które mówią i na te, które mówią po swojemu. Nawet jeśli nie umiem posługiwać się poprawną polszczyzną, i mówię tylko kilka słów: OPA, BAM, BRUM-BRUM, AM, na psa wołam „HAŁ”, a na kaczkę „KA-KA” – nie przejmujcie się, że coś ze mną nie jest tak. Czas na rozpoczęcie „prawdziwego” mówienia mam aż do 3. roku życia, zdążę! Zapytajcie zresztą pediatry – powie wam, że najważniejsze jest, czy umiem pozbierać klocki, kiedy mnie o to poprosicie, albo przynieść wskazaną zabawkę czy książeczkę. Czy umiem przekazać, czego potrzebuję, czy rozumiem proste historyjki podczas czytania książeczek. Im więcej będziecie ze mną rozmawiać, tym szybciej nauczę się mówić. Więc choć bardzo to lubię, lepiej zgaśmy telewizor i poczytajmy razem jakąś książeczkę. Telewizor nie nauczy mnie mowy. Mama, tata – tak!
Mam już: 14 latek, 1 miesiąc, 2 tygodnie, 2 dni
To ja, Nitusia (Anita)!
Imieniny obchodzę 17 sierpnia
Jak wyglądam?
  • Ważę 11,0 kg, mam 82 cm wzrostu.  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj