Utworzono: 2011-09-20

Stuku puku w moim brzuchu!

Na pierwsze ruchy czekałam z ogromną niecierpliwością i głębokim podnieceniem. Totalnie nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Przeczytałam cały internet, kupę literatury i wypytałam jak to jest. Wiedzę swą sukcesywnie pogłębiałam i korzystałam z doświadczenia doświadczonych, co by tylko nie przegapić, bo to przecież ważna, jak nie najważniejsza sprawa II tr., centymetr po centymetrze studiowałam brzuch, w poszukiwaniu fal Dunaju, które rzekomo mogły się pojawić. Z uporem maniaka oczekiwałam tych niby bąbelków, skubnięć, jakby draśnięć, czy to co było dla mnie najbardziej abstrakcyjne muśnięć motyla. Muśnięcia motyla rozwalały mnie najbardziej. Niby kiedy miał mnie ten motyl muskać, bym wiedziała jak to jest! Żaden motyl mnie nigdy nie muskał i raczej nie będzie, tym bardziej w brzuchu!!! W każdym razie wyczekiwałam tego najwspanialszego uczucia. Tym czasem wkroczyłam w 17 tydzień, nudności były co najmniej 2 tygodnie za mną, czułam się już całkiem znośnie i zaczęłam jazdy, w sensie praktyczny kurs na prawo jazdy. (Jakoś tak mi wpadło do głowy, że ciąża to świetny czas na tę okoliczność, ale to już historia na osobny post) W każdym razie pewno pięknego poranka, kiedy jeszcze trzymanie się swojego pasa ruchu nie było moją najmocniejszą stroną, operowanie kierownicą też mi jakoś rewelacyjnie nie wychodziło, poczułam w brzuchu, troszkę pod pępkiem takie „łubudu” Uznałam, że to chyba to! Tak to to! Nawet byłam pewna! Moja mina była ponoć nieziemska. Oczy mi wyskoczyły i wyprostowałam się jakby mi ktoś wbił grubą szpilkę w tyłek. Mój instruktor omal się nie posikał jak opowiadał co działo się z moją twarzą w tym jakże ważnym momencie. „Łubudu” powtórzyło się jeszcze kilka razy, w niedługich odstępach czasu. Ja byłam tak rozkojarzona, tak zaskoczona i roztrzęsiona, że …i to nie było już najmądrzejsze…..zahaczyłam o krawężnik! W tym momencie mina mojego instruktora też była nieziemska, chyba wyglądał tak samo jak ja kilka chwil wcześniej. Ale bez przesady, nic się nie stało, przytarłam troszkę kołpaka. Phiiiii, wielkie rzeczy! Jak bym miała przeżyć to jeszcze raz to mogłabym przytrzeć kołpaki po raz kolejny, nawet wszystkie naraz! A jeśli chodzi o moje odczucia. Nie miały nic wspólnego z tym co wciskano mi wcześniej. Mój dzieciak zwyczajnie w świecie przygrzał mi w ścianę macicy. Przypominało mi to raczej małego kurczaka, który puka sobie w swoją skorupkę!

Komentarze

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

od kiedy jestem Mamą pracuję u siebie: www.sklep.brzuchatki.pl
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj