Kochamy się.

Już jest, od 5.00 do 9.48 w szpitalu i doszło do rozwiązania. Na ten dzień czekaliśmy 9 miesięcy i małym haczykiem. Byłem przy mojej żonie do smaego końca, było warto.

Fajnie, nic nam nie pozostało tylko już czekać, czekanie, to teraz próba sił, cierpliwości, niepewności, radości, bólu ... długo jeszcze?

Wizyta u gina przebiegła błogo, miło i sympatycznie. Krótko - w każdje chiwli może się poród. Dalej czekamy. Tak naprawdę to już się doczekać nie możemy, cierpliwości.

Dziś Marta od 10.00 odczuwa silne bóle podbrzusza, ale bez partych. Gin kazał wziąć 2 no-spy i czekać albo się uspokoi albo się rozkurczy i się zacznie. Szybko spakowaliśmy torbę dla Martynki. Praktycznie jesteśmy gotowi. Auto już nie stoi w garażu, czeka pod drzwiami do bloku. Marta jest prawie pewna, że się zaczyna. Płącze, boi się, ale jesteśmy razem, będziemy przeżywać to razem, żebym tak mógł na chwilkę poczuć to samo, na chwilkę jej ulżyć - tylko mogę sobie wyobrazić co czuje. Ale rozumiem ją. Ja pewnie bym dawno zwariował, a Marta jest silna, dzielna, kochana. Jesteśmy gotowi, jesteśmy razem. Kochanie, jestem przy Tobie, Kocham Cię.

"A jak ja się mogę czuć. Tak jak wyglądam."

Brzuszek jest niżej, Martynka już żadziej się rusza, Marta jest już poddenerwowana. Napięcie rośnie. Czekamy

Byliśmy u gina. Martyna waży już 3,200, lekarz powiedział, że wszystko mu się podoba oprcz tego, że jest duża. Po przedwczorajszych przepowiadających, gin stwierdził - jeszcze 2 tygodnie spokoju. Czekamy

Dziś pojawiły się chyba skurcze przepowiadające. Marta czuje bóle w dole brzucha. Nie regularnie, boleśnie, aż łzy same napływają do oczu. Patrze i nie nie wiem jak pomóc. Marta siedzi, głęboko oddycha, poliki zaczerwienione - boję się, nie wiem co robić. Ale bóle ustępują. 20:00 nasza Madame zaczyna wieczorne szaleństwo. Gdy się szykujemy spać - ona szaleje. Mam nadziej, że nie będzie szaleć jak się urzodzi. Zaczynam się bać, Marcin

Wczoraj Martynka dała próbkę możliwości. A to nóżka, a to główka, były mocno wyczuwalne. Sama słodycz i wzruszenie.