rss wpisy: 2 komentarze: 6
  • Utworzono: 2016-09-30

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Walka o wolność

    Jakoś nie mam w zwyczaju udzielać się na forach, pisać blogów, czy postów na facebooku. Ale z racji ostatniego zamieszania jakie wywołała ustawa antyaborcyjna naszło mnie kilka refleksji i w zasadzie oburzenia. Bo to oczywiste że to jest gwałt na prawie kobiet, powiedzmy sobie szczerze, nie reprezentując jedynej słusznej ideologii religijnej już jestem w mniejszości, ale to właśnie przyszła ewentualna matka powinna mieć prawo do decyzji czy chce nią zostać. Ale do czego zmierzam? Bo sam fakt to jeszcze za mało, nie ja jedna jestem zdenerwowana tym że ktoś chce za mnie decydować. Ba! Całą polskę zalała fala protestów. W tej chwili jestem mamą, ośmiomiesięcznego zdrowego chłopca. Czy usunęłabym ciążę gdyby okazało się że płód ma jakieś nieuleczalne wady? Oczywiście. Nie wahałabym się. To ja potem musiałabym się opiekować chorym dzieckiem, a państwo wcale nie chce w tym pomagać, ani uczestniczyć! Ale ja nie kochałabym tego dziecka, mogłabym obwiniać je o zniszczenie życia, i faktycznie to życie mieć zniszczone. Bo czym innym jest choroba dziecka już urodzonego, która wychodzi w trakcie i na którą wpływu nie mamy, a czym innym to co zmienić możemy. Bo w myśl dwóch ustaw - osoba która spodziewa się chorego śmiertelnie nieraz dziecka musi je urodzić i nierzadko skazać na męke, a ludzie którzy przez In Vitro dzieci mieć mogą, nie będą mieć bo nie można zamrozić zarodków. A dlaczego nie, pytam się? Jeśli oddałabym swoje jajeczka w takiej klinice to nie miałabym w sumie nic przeciwko. Ani przeciwko wykorzystaniu tego materiału w badaniach. To wszystko czemuś służy, ratowaniu życia już istniejącego! Bo o tych którzy już na świat przyszli zapomina się... No i w myśl ustawy - każde poronienie będzie badane. Zanim zostałam mamą i w ogóle zdecydowałam się starać o dziecko był moment w którym moje ciało zaczęło mi płatać figle. Gdzieś między miesiączkami pojawiło się krwawienie. Byłam u lekarza - nic nie znalazł, ale powiedział że to mogło być poronienie. A dlaczego? Ponieważ pracowałam wtedy fizycznie, ciężko - i nikt nie zastanawiał się że normy dla kobiet są przekraczane, że za bardzo nas eksploatują. I w tym momencie kto byłby odpowiedzialny za "śmierć tego nienarodzonego życia"? Mój pracodawca? A dlaczego nikt nie stara się aby pracodawcy przestrzegali kodeksu? I dlaczego nikt nie broni prawa kobiet do bycia matkami? I wiem jak ciężko było w ciąży w pracy, i jak niechętnie ginekolog wystawiał zwolnienie mimo mdłości i dolegliwości z ciążą związanych. A było to pierwsze L4 w moim życiu. No a do tego w styczniu tego roku zostałam mamą - najpiękniejsza chwila mojego życia, ale... Bo nie może się obyć bez ale, prawda? W lutym, dokładnie 3 tygodnie po moim porodzie dostałam także pismo od komornika związane z długami jakie zrobili moi rodzice wraz z częścią mojego rodzeństwa. Za mieszkanie z którego w wieku osiemnastu lat się wyniosłam. I tu kończy się obrona życia poczętego, na jego narodzinach. Z racji tego że jako jedyna wykazywałam legalne źródło dochodu z zasiłku macierzyńskiego komornik zaczął zabierać 25%. I nie przysługiwała mi pomoc prawna z żadnego urzędu bo mam ponad 26 lat oraz nie korzystam z pomocy Opieki Społecznej, wyszłam z założenia że są bardziej potrzebujący. I gdyby nie ludzie dobrej woli, czyli Pan Adrian Czyszczoń z ADWOKACI Tadeusz HASSA, Ewa HASSA-KULA Spółka Cywilna, który po opublikowaniu przeze mnie historii zaproponował pomoc, pewnie sama nie wiedziałabym jak to ugryźć. No i nie stać mnie na to w tej chwili ponieważ komornik zabrał już około 2,5 tys. złotych które dla mnie są dużymi pieniędzmi. No i tak to właśnie dzielę się z wami trochę moim rozżaleniem i przemyśleniami jednocześnie, bo gryzie mnie cała ta farsa i ciśnienie podnosi. A nie mam czasu ani sposobności by zrobić w tym kierunku coś bardziej stosownego. Także wszystkie Protestujące - duchem jestem z wami, a ciałem z dzieckiem które w tej chwili bardzo potrzebuje mojej bliskości.
  • Utworzono: 2015-11-08

    Pożegnanie z M.

     Właściwie to dłuższy okres czasu zastanawiałam się nad umieszczeniem tu jakiegoś wpisu. I albo się wahałam, albo stwierdzałam że niespecjalnie się na blogerkę nadaje. I mimo że laptop padł, a ja piszę z telefonu, czego nie cierpię, chciałam się czymś podzielić. 

    Jestem w ciąży ! Tak! Hura! Ale gdyby to było takie proste to nie miałabym o czym napisać. Szczególnie że mały nie jest wpadką. Nigdy nie podejrzewałabym samej siebie o to że zechcę mieć dziecko. Ale jest, to prawie koniec siódmego miesiąca, jeszcze troszeczkę i Kacper będzie z nami, to znaczy ze swoją mamą, tatą, z babcią od strony taty, wujkami i ciociami od strony TATY. No właśnie, od strony taty...

    Mam czworo rodzeństwa. Matkę, ojca. Ale to w sumie bez znaczenia bo z rodzeństwem nie mam kontaktu, ojciec... Cóż. Dobrze że jestem gdy czegoś potrzeba, a matka...

    Dlatego nie mama. Mamusia. Tak właściwie to główny powód dla którego stwierdziłam że nigdy nie będę mieć dzieci, bo nie chcę być taka jak ona, zrobić tego samego. Przez to wolałam nie wiązać się z nikim. A na pewno z nikim wartościowym żeby nie krzywdzić... Ale mam cudownego partnera, przeszedł ze mną to wszystko i kocha mimo moich lęków. Jednak nie zawsze było tak różowo, bo gdy dorasta się w przeświadczeniu że jest się nikim, człowiek godzi się na byle jakie, nawet straszne rozwiązania. 

    Historia jest długa, w tej chwili nie ma sensu jej opowiadać. Ważne jest tylko to że tuż po maturze moi rodzice wyrzucili mnie z domu. Nie proszę o współczucie, minął czas kiedy przez to cierpiałam, podniosłam się i to najważniejsze. Ale potem musiałam gdzieś mieszkać. Byłam wtedy z pewnym chłopakiem, nie był to wzór cnót, ale na tamtą chwilę nie poradziłabym sobie. Nie wiedziałam że można sobie poradzić. Znalazłam kiepską pracę i tak w sumie mieszkaliśmy z jego rodzicami. A on lubił wypić, dość powiedzieć że trochę za często. I mimo tego co się stało utrzymywałam z rodzicami kontakt, pamiętałam jak jest w domu, podrzucałam jedzenie, wspomagałam. Na tyle na ile mogłam, chociaż wiedziałam że część zamieni się na papierosy i piwo. Ale nie przejmowałam się tym zbytnio, to przecież rodzina... Ale zaczęło się psuć, straciłam pracę, nie było widoku na nową, a co za tym idzie, i wspieranie się skończyło. 

    Nie było tajemnicą dla mojej matki jak żyje, że mój obecny lubi się z kieliszkiem, i że rękę ma potem ciężką... Oj miał. Za wszystko, psychicznie i fizycznie byłam wrakiem, ale nikt nie powiedział że można inaczej, tam to było normalne. W mojej obronie też nikt nie stanął, bo i po co? Trwało to stanowczo za długo, na tyle że do teraz choćby wyciągnięta ręka to strach. Ale nie miałam pieniędzy, ani nic by dać mojej matce. A ona wciąż dzwoniła i pisała że MAM DAĆ. A gdy ja pisałam że nie dam, kazała 'skombinować'. Pękłam. Odpisałam że nie była najlepszą matką, że naprawdę nie mam skąd i że już nie dam. Kolejne słowa były ostatnimi jakie kiedykolwiek od niej otrzymałam.

    Mam nadzieję że ten twój będzie cie lal codziennie.

     

    Długi czas zastanawiałam się czy powiedzieć jej że będzie mieć wnuka. Ale stwierdziłam że nie chcę. Po jej słowach przepłakałam wiele dni. Ona zdaje sobie sprawę z tego że będzie babcią. Powiedziała jej moja bratowa, tylko z nią utrzymuje jakikolwiek kontakt. Ale pewnie nie chce poznać małego. Nie szkodzi. Ja też nie chcę by go poznała. Oczywiście chciałabym żeby była inna... Ale nie mam na to wpływu, więc staram się tego nie roztrząsać, bo choćbym nie wiem jak próbowała, i tak będzie boleć.

     

    I gdy ostatnio trafiłam na obrazek w sieci, zamyśliłam się. Ktoś napisał że kobiety wrzucają do sieci zdjęcia swoich dzieci i posty o nich bo to ich jedyne osiągnięcie. Ale to nieprawda. Ja panicznie bałam się posiadać dziecka, nawet jeśli bardzo chciałam, bo myślałam że będę taka jak moja matka. Ale odbiłam się od tego, dorosłam i uwierzyłam że dam radę. Teraz wiem że zrobię wszystko żeby moje dziecko miało szczęśliwe dzieciństwo. 

    Chcę aby ten post trafił do tych którzy tak krzywdząco mówią o matkach. Pamiętajcie że nie wiecie co dana osoba przeszła. Nie oceniajcie po pozorach.

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

<img src="https://static.ebobas.pl/img/main/control_prev.gif" class="img_paginator" alt="" />
<img src="https://static.ebobas.pl/img/main/control_next.gif" class="img_paginator" alt="" />

Najstraszniejsza jest ta świadomość, że w niczyim świecie nie będziesz dość ważna by chcieć o Ciebie walczyć.
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj