Dzisiejszy dzień spędziła matka z córką bardzo "szybko".

Mimo tego, że zaczeły się ferie zimowe:-) czas wolny.

Łóżka zrobione po godzinie 8smej, około 9 tej już ubrane po śniadanku. Miała matka sporo miejsc do "odwiedzenia" , a córka dzielnie dotrzymywała towarzystwa w miejskiej wyprawie ( pieszo ):-)

Co jakiś czas padało pytanie " Mamusiu jak daleko jeszcze?" lub " A już do domu idziemy?".

Tłumaczyła rodzicielka za każdym razem że np. jeszcze tylko zapłacimy za gaz by była ciepla woda, że za mini mini musimy iść zapłacić bo bajeczek nie będzie i w porze obiadowej około 14 stej ( z przerwą na rybkę i matki babci a Amelki prababci) "zalogowałyśmy" się w domu!

Oj! Co to byl za dzień! Totlenione jesteśmy konkretnie:-)

Większą część popołudniowego poniedziałku próbuje matka wytłumaczyć dziecku dlaczego w czwartek musimy iść do babci i dziedków - po obchodach tego świeta w przedszkolu dziewczynka nie może się w tym odnaleźć  :-) laurki już dała, zakładki dziedkom także i znowu zamieszanie:-) UFFFF!!!!