(15.05.2010)
Jechałam na rowerze :-)
Dzisiaj, zamiast zabawy na podwórku, mamusia postanowiła że wybierzemy się na wycieczkę rowerową. Na moje pierwsze urodzinki dostałam fotelik rowerowy, wiec trzeba w końcu zacząć z niego intensywniej korzystać.
Korzystając z poprawy naszej psotnej pogody, mama wybrała dla nas trasę (ok 10km) do okoła trzech wsi złączonych ze sobą, w tym naszej :-)
W połowie drogi, moja mamusia była już troszeczkę zmęczona, ciężko oddychała więc postanowiłam gładzić ją po pleckach, aby dodać jej otuchy. W końcu nie jechała sama, miała niezły balast ze sobą, mnie prawie 11 kilo oraz moją siotrzyczkę lub braciszka pod serdyszkiem :-)
Gdy nadarzyła się okazja, mamusia postanowiła skrócić trasę naszej wycieczki, o jakieś 2 km. W sumie dobre i to. Nagle usłyszałam że w naszym rowerku coś zaczyna trzeszczeć , mamusia też troszeczkę się zaniepokoiła, ale dzielnie pedałował dalej. Gdzy dojeżdżałyśmy do przejazdu kolejowego (2 kilometry od naszego domku), usłyszałam jakiś trzask, okazało się że spadł nam łańcuch!!!
Pierwsza myśl mojej mamusi była taka, aby go naprawić. Mamusia spojrzała na mnie, (musiałaby mnie wyciągnąć z fotelika) i stwierdziła że wybiera marsz do domu. W końcu jestem jej córeczką i wiedziała ona że jeśli mnie wyciągnie, to ja wejdę tam gdzie nie trzeba, np. pod samochód.
Mamusia dzielnie maszerowała , a ja zrobiłam się już taka zmęczona, że oczy same mi się zamykały. Moja główka wisiała na dół, a moje ciało trzymały pasy bespieczeństwa! Na pewno musiało to świetnie wyglądać hehe. Mam próbowała mnie budzić , tłumacząc że wszysto będzie mnie pózniej bolało i że już nie daleko, ale ja nie porafiłam nad tym zapanować.
W końcu dotarlłyśmy do domu, mamusia chciała położyć mnie spać, po takiej "ciekawej" podróży , ale ja już się wyspałam!!! Dla mnie nadszedł teraz czas zabawy, nie drzemki:-)
Korzystając z poprawy naszej psotnej pogody, mama wybrała dla nas trasę (ok 10km) do okoła trzech wsi złączonych ze sobą, w tym naszej :-)
W połowie drogi, moja mamusia była już troszeczkę zmęczona, ciężko oddychała więc postanowiłam gładzić ją po pleckach, aby dodać jej otuchy. W końcu nie jechała sama, miała niezły balast ze sobą, mnie prawie 11 kilo oraz moją siotrzyczkę lub braciszka pod serdyszkiem :-)
Gdy nadarzyła się okazja, mamusia postanowiła skrócić trasę naszej wycieczki, o jakieś 2 km. W sumie dobre i to. Nagle usłyszałam że w naszym rowerku coś zaczyna trzeszczeć , mamusia też troszeczkę się zaniepokoiła, ale dzielnie pedałował dalej. Gdzy dojeżdżałyśmy do przejazdu kolejowego (2 kilometry od naszego domku), usłyszałam jakiś trzask, okazało się że spadł nam łańcuch!!!
Pierwsza myśl mojej mamusi była taka, aby go naprawić. Mamusia spojrzała na mnie, (musiałaby mnie wyciągnąć z fotelika) i stwierdziła że wybiera marsz do domu. W końcu jestem jej córeczką i wiedziała ona że jeśli mnie wyciągnie, to ja wejdę tam gdzie nie trzeba, np. pod samochód.
Mamusia dzielnie maszerowała , a ja zrobiłam się już taka zmęczona, że oczy same mi się zamykały. Moja główka wisiała na dół, a moje ciało trzymały pasy bespieczeństwa! Na pewno musiało to świetnie wyglądać hehe. Mam próbowała mnie budzić , tłumacząc że wszysto będzie mnie pózniej bolało i że już nie daleko, ale ja nie porafiłam nad tym zapanować.
W końcu dotarlłyśmy do domu, mamusia chciała położyć mnie spać, po takiej "ciekawej" podróży , ale ja już się wyspałam!!! Dla mnie nadszedł teraz czas zabawy, nie drzemki:-)
Mamusia: Agatka2012
Spodnie dresowe dziecięce
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj