Tak sobie pomyslalam, że sprobuje to coś napisać, kiedys prowadziłam rożne blogi, ale najczęściej o sobie, więc ten będzie inny, mam nadzieję, że wyjatkowy, a przy okazji może to być dobra pamiątka dla mojego nienarodzonego jeszcze dzidziusia. Datę mam między 9 a 12 kwietnia. Na razie czuje się dobrze, czasami mam delikatne mdlości, ale to da się wytrzymac, raz tylko zaskoczyły mnie poranne wymioty, mam nadzieje, że to się już nie powtórzy ;p. Co do mojej wagi, to zgubiłam już jakieś dwa kilo, slyszalam zeto normalne więc się nie przejmuje, a pozatym to nie chciałabym na razie przytyć w październiku slub a w sukienke zmieścić się trzeba ;) Żartuję oczywiście, niech dzidzia rośnie a z sukienką jakos sobie poradzimy ;). Wszystko by było pieknie gdyby nie szkoła; p przedemną ostatni rok licencjatu i będę się starała jakoś to pogodzić - bycie matką, żoną, studentką i wiele wiele innych. Na razie jestem pozytywnie nastawiona. Pewnie młoda i głupia jestem i dlatego, ale cóż, trzeba się borykać z tym co zycie przyniesie, w żadnym wypadku nie uciekać. Teraz muszę kończyc, na pewno wpadne za jakiś czas ;) Ps. Dodaję pierwsze zdjęcie mojej fasolki ;) wiem że nie jest dobrej jakości ale dla mnie to najpiekniejsze jakie na razie mam ;) Tam w dole taka bardziej biała plamka to mój dzidziuś. :))