to co nas spotyka
  • Utworzono: 2013-06-25

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    przemyślenia

    Dziś dużo dla mnie znaczą osoby, które miały odwagę rozmawiać ze mną o tym, co czułam lub jak się czułam. Nawet moja mama nie umiała i nie miała odwagi ze mną rozmawiać, gdy zaczynałam temat milkła i zaczynała płakać. To ja ją pocieszałam, że tak widocznie musiało się stać a ona płacząc mówiła, że nie chce bym cierpiała, bym przechodziła coś takiego, że chciałaby mi oszczędzić tego potwornego cierpienia.

    Wiedziałam, że mój mąż też cierpi, był ze mną całymi dniami przez 16 dni pobytu w szpitalu od 8.rano do 22.00 (na noc nie mógł zostać). W domu, po powrocie ciągle rozmawialiśmy o tym co czujemy. Ja mówiłam o cierpieniu, mąż o strachu. Przyznał mi się, że nawet nie wiedział w szpitalu czy może mnie dotykać jak mam skurcze porodowe, bo nie wiedział czy to by mnie może drażniło (przez 9 dni podawali mi oxytocyne by wywołać poród-to był koszmar). Gdy zobaczyłam jego łzy pierwszy raz w życiu, po porodzie, gdy mu mówiłam, że Jaromir już nie żył jak się urodził, to wiedziałam, że cierpi tak samo jak ja. Chciał być silny ,nie okazać przed mną słabości, bym wiedziała, że mam w nim oparcie. Ja to wiedziałam i wiem do dziś. To właśnie wtedy ulżyło mi trochę, bo wiedziałam, że jego uczucia są tak samo silne i bolesne jak moje.

  • Utworzono: 2013-06-25

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    pamięć - 9 czerwca 2013 r.

    Żałobę trzeba PRZEŻYĆ każdym swoim zmysłem. Mi mówiono, że po takich maleńkich aniołkach nie nosi się żałoby, ale ja nie wyobrażałam sobie siebie w innych kolorach niż czerń. Kupiłam wtedy kilka drobiazgów ( bransoletka, korale) i nosiłam je długo. Do dziś je noszę i zawsze kojarzą mi się z moim synkiem-aniołkiem. To taki hołd dla niego. Teraz, cały czerwiec znów noszę tę bransoletkę.

     

  • Utworzono: 2011-05-28

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Lea opisuje

    Lea opisuje swój sposób na zwrócenie na siebie uwagi:
    Dziś na zakupach w Biedronce dałam koncert. Tak znienacka. Rozpłakałam się z całych sił. Zabawianie mnie przez panią stojącą przed nami w kolejce pomogło tylko na chwilkę. No po prostu miałam gorszy dzień i musiałam sobie popłakać, a że zawsze muszę być w centrum zainteresowania to sklep był najlepszym miejscem ;)

  • Utworzono: 2011-05-03

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    "ile ma pani dzieci?"

    Zbliża się kolejny "dziewiąty". Za miesiąc minie 2 lata od narodzin Jaromira. Lubię go wspominać. Wspominać jak cieszyłam się z faktu bycia w ciąży... Jak czułam ruchy już od 16 tygodnia...
    Najtrudniejszy i niezręczny jest moment jak ktoś mnie pyta ile mam dzieci. Odpowiedzieć pytaniem na pytanie?:" żywych?" Odpowiadam, że jedno - i serce mi krwawi. Przecież nie będę tłumaczyć w urzędzie lub innej obcej osobie, że URODZIŁAM DWOJE, ale mam tylko jedno. Na szczęście u lekarza najczęściej zadają poprawnie pytanie: ile razy pani rodziła? I wtedy mam czyste sumienie, bo mogę spokojnie odpowiedzieć: rodziłam 2 razy, ale pierwsze dziecko nie żyje. I tu nikt nie udaje, że nic się nie stało, że tego pierwszego dziecka nie ma.
    Myślałam, że te wszystkie emocje przygasną powoli z biegiem czasu. Nie. Nawet po prawie dwóch latach czuję to samo, co miesiąc lub pół roku po odejściu Jaromira.

  • Utworzono: 2011-03-19

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    ważny dzień - wieczna pamięć

    Lea wczoraj skończyła pół roczku. Nie wiem czemu, ale szczególnie w takie ważne dni dużo myślę o Jaromirze. Każdy wielki dzień Lei przypomina mi o tym, że to samo tyczyłoby jego... gdyby przeżył...

  • Utworzono: 2011-02-17

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Aniołek

    Nie było łatwo opisać to co nas spotkało w kilku zdaniach. Zawsze jest coś co zostanie pominięte. Uczucia, emocje... Jest ich cały ogrom.
    Miesiąc przed zajściem w pierwszą ciążę dostałam od koleżanek aniołka... Teraz stoi w takim miejscu w sypialni, bym mogła na niego patrzeć codziennie, gdy zamykam wieczorem i otwieram rano oczy. Nawet ma swoje imię, nie jest tylko aniołkiem. To Jaromir.

  • Utworzono: 2011-02-13

    Historia Jaromira

    Kardiochirurg, Rafał Pawlaczyk, który mnie operował powiedział, że jestem takim trochę naciąganym Marfanem (wzrost 176, wada wzroku tylko -1,5) i mogę zdecydować sie na ciążę, tylko muszę się liczyć z tym, że trzeba się bardzo oszczędzać, może nawet leżeć plackiem przez całą ciążę. Zorientowałam się w 6 tyg. że jestem w ciąży, ponoć jedyny dozwolony lek na serce w ciąży, to ISOPTIN a ja do tej pory brałam Biosotal. Pani kardiolog w Lęborku kazała mi podwiązać jajniki, by nie zachodzić drugi raz w ciążę. Przeszłam na Isoptin, ale denerwowałam się, czy oby nie za późno. Nie czułam sie dobrze w ciąży, serducho mi dokuczało (często odczuwam zaburzenia rytmu serca). Ze względu na Marfana zrobiono mi echo, potem zakwalifikowałam sie na badania prenatalne. Okazało się, że z serduszkiem dzidzi jest coś mnie tak. Szok. Dostałam skierowanie do najlepszego kardiologa robiącego echo serca płodu w Gdańsku (dr Chojnicki). Badanie wykazało wadę serca tzw. HLHS - niedorozwój lewej komory. Co ważne - wada ta nie była zależna od Marfana. To był taki totolotek, po prostu trafiło na mojego synka, tak jak na mnie Marfan. Potem było coraz gorzej i z moim samopoczuciem fizycznym i psychicznym i z maleństwem. Kolejny etap, to poradnia genetyczna - i tu znów super fachowiec, który bardzo zaangażował się w moją sytuację ( prof. Limon). Przy mnie zadzwonił do dyrektorki Szpitala Matki Polki w Łodzi i umówił mi wizytę, na którą czekałam zaledwie parę dni! Badania w Łodzi potwierdziły obawy co do stanu zdrowia mojego nienarodzonego synka. Pani prof. Maria Respondek-Liberska po badaniu zaprosiła nas go swojego gabinetu, dość łagodnie ale szczerze wytłumaczyła, że każdy kolejny tydzień będzie bardziej niebezpieczny dla mnie a dziecko nie ma szans na przeżycie…. Nawet jeśli cudem utrzymałabym ciążę i dziecko nie umarłoby w łonie, to czeka je seria bardzo skomplikowanych operacji, które nie gwarantują wyzdrowienia... Opowiedziała też historię pewnego chłopca, którego uratowali: przeszedł 2 operacje, za kilka lat miał mieć kolejną. Gdy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze… zmarł. Poinformowała też nas o tym, że najstarszy ich podopieczny ma 7 lat. Nie wiadomo ile jeszcze przeżyje. Te dzieci umierają… Mieliśmy prawo wyboru – zakończyć ciążę, lub walczyć „z wiatrakami”.
    Nigdy nie zapomnę słów pani profesor: Jest to trudny wybór, ale każdy państwa wybór będzie dobrym, właściwym wyborem.
    Leżałam 17 dni w Instytucie Położnictwa w Gdańsku. Był to piąty miesiąc ciąży. Przez 9 dni wywoływano u mnie poród. Szprycowali mnie oksytocyną. Jaromir bardzo mocno kopał. Zalewałam się łzami na myśl, że zachowuje się tak, bo cierpi. Zrobili mi kolejne badanie płodu. Okazało się, że u dziecka zaczyna występować niedotlenienie płucne… Szesnastego dnia nie czułam ruchów, ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero na drugi dzień, gdy już nie mogłam wytrzymać z bólu a położna wzięła mnie na badanie, podczas którego przebiła pęcherz wód płodowych i postanowiła, że dziś urodzę. To był koszmar. Nie wiem jak długo rodziłam, ale jak już urodziłam zapytałam położną czy moje dziecko żyje. Nie… Poprosiłam, by ochrzciła naszego synka. Jaromir, Jaromir – powtórzyłam dwa razy by, siostra dobrze zrozumiała imię.
    Jaromir przyszedł na świat 09.06.2009 r. o godz.13-tej, ważył 470 g

    Długo go opłakiwaliśmy. Mówi się, że po takich aniołkach nie nosi się żałoby, ale ja nie wyobrażałam sobie siebie w żadnych innych kolorach poza czernią. Codziennie modlę się za niego.
     

<img src="https://static.ebobas.pl/img/main/control_prev.gif" class="img_paginator" alt="" />
<img src="https://static.ebobas.pl/img/main/control_next.gif" class="img_paginator" alt="" />

szczęśliwa, zakochana i kochana
Kwiecień 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj