Kochany Święty Mikołaju,
to my zaczniemy ciut nietypowo. Pamiętasz, jak pół roku temu Zosia zapytała mnie, czyli swoją mamusię, czy to prawda, że jeśli bardzo mocno się o coś modlimy, to nasze modlitwy zostają wysłuchane? Ja, ze stoickim spokojem (który chwilę potem został zburzony), odpowiedziałam, że tak, owszem, tylko trzeba bardzo prosić… Na to moja 4,5-letnia Zosia oświadczyła, że w takim razie ona poprosi o konika. Gdy próbowałam jej tłumaczyć, że konika to nie mamy gdzie trzymać, więc to chyba nie najlepszy pomysł, usłyszałam, że w takim razie ona poprosi jeszcze o… stajnię, krówki, świnki i kurki. Jedynym moim argumentem pozostały wakacje, czyli mając konika nie ma mowy o wyjazdach, bo trzeba konika karmić i się nim opiekować. Jednak na to usłyszałam: Mamusiu, za późno, bo ja już się pomodliłam… A teraz Święty Mikołaju list „właściwy” dyktowany przez samą Zosię :)
Kochany Święty Mikołaju, właśnie za niecały miesiąc będę miała już piąte urodzinki. A Ty wiesz co to znaczy? Wiesz, bo moja mamusia mówi, że Ty wiesz wszystko. Tak więc będę już dużą dziewczynką i teraz jak mamusia będzie wołała do mnie Zofia, to może wcale nie będzie znaczyło, że coś zrobiłam nie tak, jakby chciała? Zobaczymy, bo to wszystko jeszcze przede mną :)
Na pewno Mikołaju pamiętasz, jak prosiłam o koniki. I ja już teraz wiem, bo mamusia mi później tłumaczyła, że chociaż bardzo, bardzo czegoś chcemy i bardzo, bardzo o to prosimy, to jednak nie zawsze możemy to dostać :( Ale wiesz Mikołaju? Tak sobie pomyślałam, że może chociaż taką stajnię z klocków mógłbyś mi sprezentować? Jakbym taką miała, to już prawdziwa nie byłaby mi potrzebna, bo mogłabym przecież udawać, że ta jest prawdziwa… I miałabym koniki, którymi mogłabym się opiekować… No i mamusia już by się nie musiała martwić, że w naszym małym ogródku kiedyś jednak się zjawi ten konik, o którego tak bardzo się modliłam… No a poza tym jest jeszcze coś... Mikołaju, czy prawdziwa księżniczka nie powinna mieć własnego konika?
Będę czekała na Ciebie Święty Mikołaju. A jeżeli inne dzieci bardziej na koniki czekają, to ja poczekam jeszcze… Może następnym razem? I bardzo Ciebie kocham :) Zosia