Kochany Mikołaju :)
Ciągle w Ciebie wierzę, chociaż czasami przyglądam się podejrzanie rodzicom kiedy uzgadniają coś szeptem między sobą a potem dziwnym trafem znajduję to "coś" w worku od Mikołaja. Dziwię się, że Mikołaj jeździ saniami nawet, gdy nie ma śniegu. Zastanawia mnie to, że renifery ciągną sanie po niebie, gdyż po niebie zazwyczaj latają samoloty. Dziwi mnie, że Mikołaj wchodzi kominem do domów i jest potem czysty a nie umorusany sadzą jak ja kiedyś po bliższym zaznajomieniu się z piecem. Dziwię się wielu rzeczom, mam w końcu już 4, 5 roku ale ciągle wierzę w Ciebie.
Mama mówi, że mam już tak dużo zabawek, że część wyląduje na strychu, bo w naszym domu nie ma miejsca na kolejne. A tyle jest dzieci, które nie mają się czym bawić. Powinnam chcieć dostać nowe sukienki, spodnie, czapkę, rajstopy i takie tam ubrania. Ale ja ubrania przecież też mam. Chciałabym za to dostać to co ma moja koleżanka. Taki domek. Domek jest duży, ma okna, drzwi i co najważniejsze prawdziwy dzwonek do drzwi, który po naciśnięciu guziczka naprawdę dzwoni! Bim bam! W domku można ustawiać krzesełka, stoliki, łóżka i wszystkie inne meble. W domku mieszkają ludzie. Można je dowolnie ustawiać, usadzać na krzesłach albo kąpać w wannie. Prawdziwy domek z ludźmi - jak mój. Tylko Święty Mikołaju chcę, żeby była tam taka rodzina jak nasza: mama, tata, ja, siostra, babcia i dziadzio. I żeby jeszcze był kotek - nie mogę się z nim bawić naprawdę, chociaż mam kotka, bo mam na niego alergię. Ale w moim domku do zabawy kotek będzie spał ze mną na łóżku :)
To chyba tyle Mikołaju. Chcę dostać taki właśnie domek. Nie ubrania, nie słodycze. Domek.
Czekam na Ciebie Mikołaju, obojętnie czym przyjedziesz i jak dotrzesz do mojego domu.