Głosy: 1350
Opowieść wigilijna
Ubieraliśmy się wszyscy bardzo odwiętnię.Do dzisiaj pamiętam wszystkie zapachy przygotowywanych przez Mamę i Babcie swiątecznych potraw.Jako dzieci byliśmy jednak trochę niecierpliwi, bo cala procedura tradycyjna trwała, jak dla nas, trochę za długo. Dzielenie się opłatkiem i te życzenia dla wszystkich po kolei.Następnie degustacja. I ponownie czekanie aż wszyscy zjedzą.Tata z dziadkiem robili to najdłużej ,bo jak tu prędko zjeść smacznie przyrządzonego karpia skoro ma tyle ości???Następnie wszyscy zasiadaliśmy przed choinką i śpiewaliśmy kolędy.My co jakiś czas zerkaliśmy w stronę drzwi albo okna.Z nadzieją czekaliśmy na Mikołaja.Nie wiadomo kiedy Ów pan z brodą nagle znajdował się obok nas.Nadszedł ten moment, jest Mikołaj,kiedy wyczyta mnie??No kiedy??Na te prezenty trzeba było pokazać się z jak najlepszej strony.Wiersz ,piosenki, odpowiedzi na pytania o grzeczności w ciagu roku, a czasem porożką i upomnienie od tego zacnego Pana:))Wszyscy bez wyjątku zostali obdarowani upominkiem,nawet zwierzątka dostali po smakołyku.I to był najlepszy moment dla nas -oglądanie prezentów,zabawa,śmiechy,radość z wyczekiwanych darów.Rodzice szli do stołu na słodki poczęstunek a my hulaliśmy z zabawkami.To był czas radość,nie przepychu jak teraz -wtedy liczyła to że cała rodzina jest razem!Wujkowie,ciocie,cały dom był rozświetlony i słychać było z daleka śpiew,śmiech Miłość.
Głosowanie zakończone
kasia2 | 2016-01-05 08:16:04 | zgłoś naruszenie
kasia2 | 2016-01-04 09:58:33 | zgłoś naruszenie
kasia2 | 2016-01-03 11:48:15 | zgłoś naruszenie
kasia2 | 2016-01-02 13:10:38 | zgłoś naruszenie
kasia2 | 2016-01-01 15:23:35 | zgłoś naruszenie