Głosy: 1350
Opowieść wigilijna
Ubieraliśmy się wszyscy bardzo odwiętnię.Do dzisiaj pamiętam wszystkie zapachy przygotowywanych przez Mamę i Babcie swiątecznych potraw.Jako dzieci byliśmy jednak trochę niecierpliwi, bo cala procedura tradycyjna trwała, jak dla nas, trochę za długo. Dzielenie się opłatkiem i te życzenia dla wszystkich po kolei.Następnie degustacja. I ponownie czekanie aż wszyscy zjedzą.Tata z dziadkiem robili to najdłużej ,bo jak tu prędko zjeść smacznie przyrządzonego karpia skoro ma tyle ości???Następnie wszyscy zasiadaliśmy przed choinką i śpiewaliśmy kolędy.My co jakiś czas zerkaliśmy w stronę drzwi albo okna.Z nadzieją czekaliśmy na Mikołaja.Nie wiadomo kiedy Ów pan z brodą nagle znajdował się obok nas.Nadszedł ten moment, jest Mikołaj,kiedy wyczyta mnie??No kiedy??Na te prezenty trzeba było pokazać się z jak najlepszej strony.Wiersz ,piosenki, odpowiedzi na pytania o grzeczności w ciagu roku, a czasem porożką i upomnienie od tego zacnego Pana:))Wszyscy bez wyjątku zostali obdarowani upominkiem,nawet zwierzątka dostali po smakołyku.I to był najlepszy moment dla nas -oglądanie prezentów,zabawa,śmiechy,radość z wyczekiwanych darów.Rodzice szli do stołu na słodki poczęstunek a my hulaliśmy z zabawkami.To był czas radość,nie przepychu jak teraz -wtedy liczyła to że cała rodzina jest razem!Wujkowie,ciocie,cały dom był rozświetlony i słychać było z daleka śpiew,śmiech Miłość.
Głosowanie zakończone
joanka106259 | 2015-12-13 16:02:33 | zgłoś naruszenie
bibuszka | 2015-12-13 14:13:02 | zgłoś naruszenie
kasia2 | 2015-12-12 14:44:47 | zgłoś naruszenie
kasia2 | 2015-12-11 14:39:27 | zgłoś naruszenie
bibuszka | 2015-12-11 09:19:01 | zgłoś naruszenie