Głosy: 209
Opowieść wigilijna
Ta historia wydarzyła się 31 lat temu, kiedy miałam 2 latka. Moja mama opowiada ją co roku i wszyscy ze mnie żartują. Było to na dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia. Mama upiekła sernik i położyła blaszkę na podłodze w małej jadalni przy kuchni, gdyż przygotowując potrawy wigilijne, miała na oku ciasto i oczywiście swoją małą Anię. Byłam dzieckiem, które musiało wszystko "zbadać", również i ten sernik. Wykorzystałam moment, kiedy nikogo nie było w kuchni i po prostu weszłam sobie do tej blaszki. Sernik był jeszcze ciepły, więc pantofelki przykleiły się do ciasta i nie mogłam wyjść. Nie płakałam, a tylko, czekałam na kogoś kto mi pomoże się wydostać z tej pułapki. Moja mama zainteresowana ciszą, postanowiła mnie poszukać. Gdy mnie znalazła, była zaskoczona, a następnie ogarnął ją śmiech. Stwierdziła, że takie pomysły mają tylko dzieci. Na święta zostało tylko po jednym pasku sernika z jednej i z drugiej strony blaszki.
Głosowanie zakończone
mona3 | 2015-12-15 11:07:43 | zgłoś naruszenie
kasia2 | 2015-12-14 14:15:03 | zgłoś naruszenie
tysiu2005 | 2015-12-13 23:28:58 | zgłoś naruszenie