Głosy: 207
Opowieść wigilijna
Pierwsza moja gwiazdka zaczęła się dość zwyczajnie. Mając roczek dzień mój wyglądał, jak typowego niemowlaka. Wstałem ok 10 mama zrobiła mi śniadanie cały czas powtarzając, że dzisiaj jest wyjątkowy dzień. Mijały godziny a za oknem było biało i robiło się co raz ciemniej. Wtedy jeszcze nie chodziłem o własnych nogach a więc wszystkie domowe pomieszczenia odwiedzałem na czworaka. W jednym pokoju dziadek wraz z moim tatą ubierał dziwne drzewko ale za to jak bardzooo intensywnie i ładnie pachnące. W następnym pomieszczeniu zastałem mamę i babcię coś wspólnie razem robiły, widziałem coś jakby wałek który cały czas był wprawiony w ruch a mama za to coś lepiła z białej masy jak się w przyszłości okaże były to pierogi z kapustą i grzybami. Po pewnym czasie przyszła po mnie mama i zaczęła mnie ubierać jak to ująć niecodzienne ubranka. Wszyscy się szykowali i biegali z kąta w kąt a ja nie wzruszony bawiłem się cymbałkami. Po chwili mam wzięła mnie na ręce i zeszliśmy razem na dół do dziadków. Był tam oczywiście wspomniane wcześniej drzewko ale teraz wyglądało inaczej, migotało różnymi palącymi się światełkami, przyozdobione ogromną ilością kolorowych kółek jeszcze nie wiedziałem, że to bombki, a na samym szczycie drzewka mama pokazała mi gwiazdkę. Nagle zastała cisza dziadek zaczął coś mówić i kierować słowa do reszty domowników trwało to parę chwil. Później dostałem do rączki kawałek czegoś, cienkiego i białego i każdy łamał ode mnie kawałek i dawał buziaka byłem zdezorientowany, bo nie wiedziałem o co chodzi i miałem skwaszoną minę. Nie wiedziałem jeszcze wtedy jak ważny był to symbol w polskiej tradycji czyli dzielenie się opłatkiem z najbliższymi. Jak już wszyscy się wycałowali zasiedliśmy do stołu ja oczywiście siedziałem u mamy na kolanach. Było bardzo bogato na stole tyle dań każdy widziałem starał się próbować wszystkiego ja i tak wybrałem kawałek chlebka i mi to wystarczyło w zupełności. Jak wszyscy już popróbowali dań nagle do pokoju weszła czerwona postać z workiem białą brodą. Oczywiście reakcją wszystkich dzieci w tym moją był płacz. Postać ta zaczęła wyciągać z worka zabawki, samochody, lalki coś co uspokoiło nas i przestaliśmy płakać a bardziej się interesować co tam jest. Wszystko było kładzione pod choinką tym ładnie pachnącym drzewkiem i postać z białą brodą wywoływała imię danego dziecka. Pozostałe dzieci były w podobnym wieku co ja i żadne jeszcze nie chodziło. Padło imię pierwszego dziecka, dziewczynka na czworaka dotarła po prezenty ze swoim imieniem na pudełkach. W końcu padło moje imię Aleksander, mama mi szepnęła do ucha że moja teraz kolej. Pamiętam byłem oparty o krzesło, mocno go trzymając puściłem go i chwiejnymi krokami poszedłem po swoje prezenty. Wszyscy zaczęli się cieszyć i bić mi brawa bowiem to były moje pierwsze tak ważne w życiu kroczki a tym bardziej zrobione w tak wyjątkowym dniu jakim jest wigilia. Mama później określiła mój wyczyn jako mały cud wigilijny. Miała rację widocznie coś było magicznego i wyjątkowego w tym dniu, że postanowiłem postawić pierwsze kroki. Tak pamiętam swoją pierwszą gwiazdkę spisaną przez mojego tatusia...
Głosowanie zakończone
kasia2 | 2015-12-29 10:18:16 | zgłoś naruszenie
hopkaa | 2015-12-28 23:41:51 | zgłoś naruszenie
nikiz | 2015-12-28 19:23:26 | zgłoś naruszenie
kasia2 | 2015-12-28 11:13:10 | zgłoś naruszenie
arleta_stefan | 2015-12-28 02:40:22 | zgłoś naruszenie