Hej dziewczyny! Wrocilismy wczoraj do domku
Dziekuje
Haniu za przekazanie info o moim synku
Dla przypomnienia: Jakub ur. 10.08.12 o 8:55 cc, 4350g, 58cm, 10 pkt. Apgar.
Paulasmile jaka niespodzianka, duzo zdrowka i sil dla Was. Niech sie syn zdrowo chowa!
A teraz moje wrazenia...
W czw. rano zglosilam sie do szpitala na czczo w razie czego. Lekarka do mnie od razu, ze bede miala cc (szkoda, ze tego wczesniej nie powiedzieli, a ja sie tyle nastresowalam). Mialam nadzieje, ze jeszcze tego samego dnia, ale znow bezwzledne okazaly sie procedury i musi sie odbyc nazajutrz od przyjscia. Porobili badania krwi, ktg, cisnienie i wywiad z anestezjologiem i tyle, a nie mieli zadnych zabiegow na ten dzien, wiec smialo mogli robic, zwlaszcza ze bylam na czczo. Kolejny zmarnowany na bezczynnosci dzien w szpitalu i tym samym wizja pozniejszego wyjscia do domu o kolejna bezsensowna dobe. Nazajutrz rano zrobili mi cc, bylo ok, a lekarz wyjmujac lozysko powiedzial, ze az szkoda je wyciagac, tak dobrze zachowane
Pomyslalm wtedy, ze no widac, ze dobrze pracowalo skoro tak dokarmilo takiego klocuszka. Po cc lezenie, kroplowki, na drugi dzien od rana pierwsze kroki zgieta w pol, znow nie bralam zadnych srodkow znieczulajacych bo chcialam czuc ten bol, by wiedziec ze np. taki ruch jest zbyt gwaltowny i umiec je kontrolowac, zeby tam czegos nie rozerwac, ale raz lekarka na obchodzie zdziwiona zapytala czemu nic nie biore i mnie uspokoila, ze tam nie ma prawa nic peknac, wiec juz bylam spokojniejsza. Znow dlugo zajmowalo obracanie sie na boki w nocy i ciagnelo przy chodzeniu, ale z dnia na dzien bylo coraz lepiej, a ja coraz bardziej wyprostowana
No i w II dobie dali nam maluszki na caly dzien, choc na noc nie zostawaly, bo ani laktacji jeszcze nie bylo, ani my (bo w pokoju lezalam z dziewczyna tez po cc) dosc sprawne i zwrotne, by szybko do maluszka podejsc czy zareagowac, chocby szybko sie obrocic bokiem, by mu podac cycka (a nie wypadalo, zeby maluszki w nocy pobudzily caly oddzial przez nasza jeszcze nieporadnosc po cc) - wszystko bylo wielkim wyzwaniem tak rana ciagnela... A jesli chodzi o karmienie poczatkowo mialam bolesne brodawki, bo maly troche sie napil, a pozniej juz ciagnal na sucho, bo wpierw nie bylo tego pokarmu za wiele, wiadomo zwlaszcza po cc organizm dopiero od dziecka dostaje sygnal, ze juz ma produkowac, a mi nawet siara podczas ciazy nie leciala, no i maz przyniosl smoczka, bo maly mial tak silny odruch ssania, a balam sie ze przy cyckach takich bolesnych, jak juz laktacja ruszy na dobre to ja juz nie bede w stanie karmic takie beda poranione... No i smoczek zdal egzamin, choc rzadko go uzywa, ale przynajmniej caly czas przy cycku nie siedzial. Pierwsze 3dni po cc to masakra, lezysz, ciagna szwy, a jak zdejma cewnik to do wc, gdzie jeszcze dali nam najodleglejszy pokoj to maraton w ktorym idzie sie zgietym w pol... ale pozniej z kazdym dniem jest coraz lepiej, choc wczoraj jadac autem tak rzucalo na tych naszych polskich nierownosciach, ze mimo iz maz jechal na 2 to ja czulam na tych szwach wszystkie wibracje auta:/ No ale nie jest to juz bolesne jak na poczatku. Jakos gorzej tym razem znioslam te cc, choc teraz znow juz te zle rzeczy sie zacieraja i jest tylko radosc z dziecka
Z malym mnie juz chcieli (pediatrzy) w niedziele wypuszczac, ale procedury po cc, ze wychodzi sie w 5. dobie po..., no i mysle, ze to jest tak optymalnie, bo naprawde od 4. duza poprawa stanu zdrowia i kondyncji, choc jeszcze postraszyli wyjsciem dobe pozniej z racji podwojnych cc, ale na szczescie sie udalo, no i wyszlismy w 5.dniu zycia Kubusia
Ja bym chyba tam oszalala, zwlaszcza ze bylam tam juz tez te 3dni 1,5 tyd. temu i jawilo mi sie to jako jeden ciagly pobyt w szpitalu... Doba zaczynala sie o 5. i przez to dzien ciagnal sie niemilosiernie, a w nocy nie dalo sie spac, bo przy obracaniu to bolalo, a lozka byly trzeszczace i materace koszmarnie twarde, ja tam spalam co noc 2x po 30min. nic wiecej:/ Na szczescie moj maly jest jak poprzedni bezproblematyczny poki co, jak juz zaplacze to porzadnie i wiadomo, ze chce jesc, po prostu jest monotematyczny, naje sie porzadnie, ale naprawde porzadnie, tak zeby miec pelny brzuszek i pozniej spi ciagiem od 4 do 6h (nie krocej
). Poczatkowo mnie to wkurzalo, ze jak juz sie obudzi to tak duzo chce jesc na raz, ale jego brat robil to samo, musial byc pelen brzuszek, nie wchodzila w gre opcja, ze teraz zjem mniej i po prostu pospie o polowe krocej, te 2-3h, tylko musi byc full i wtedy spi do oporu, choc w sumie to fajne, bo pozniej mam wiecej czasu dla siebie i bede mogla sie starszym synem zajac. Tak wiec moj jak pojedzony to szczesliwy i spi, a jego kolega z pokoju bardziej wymagajacy, on non stop kwilil i tylko na rekach by byl, a moj tylko jadl i spal... i tak chcialam
Przez ostatnie 2 noce w szpitalu (i dzis w domu) mialam go przy sobie to obudzil sie po 2x, wiec super
Ide na sniadanie, choc po tych dwoch dobach samych kroplowek strasznie skurczyl mi sie zoladek i malo jem poki co, co u mnie jest duza nowoscia
Nie ma jak w domu, wreszcie sie wyspalam, nadrobilam te bezsenne noce w szpitalu, a przy tak dobrze sypiajacym malcu bylo to mozliwe. Zamieszczam jeszcze fotki w galerii i przedstawiam Wam mojego Kubusia
[link widoczny po zalogowaniu]