Witam
Cieszę się jak czytam tyle pozytywnych opinii na temat wyrozumiałych pracodawców. U mnie było różnie. Kiedy zaszłam w ciąże miałam umowę na czas określony, chciałam odczekać do 3 m-ca, żeby poinformować pracodawcę (bałam się zwolnienia). Zanim zdążyłam powiedzieć o moim stanie szefowa sama zapytała czy nie jestem przypadkiem w ciąży, potwierdziłam. Zapewniła mnie, że nie muszę się martwić o pracę i zapytała jak długo zamierzam pracować i kazała szukać mi kogoś na moje zastępstwo i wyszkolić. Przychodziły różne osoby, masę nerwów zjadłam an ich szkoleniu, nieodpowiedzialni rezygnowali, więc dostawałam opieprz, że to niby moja wina, pracowałam do samego końca. Po narodzinach dziecka wróciłam zaraz po macierzyńskim, dostałam umowę na czas nieokreślony i wtedy się zaczęło. Dziewczyna, którą wyszkoliłam która nie miała dzieci)została na moim oddziale a ja zostałam przeniesiona do innego miasta. Dojazdy zajmowały mi ponad 2 godziny w dodatku gdy ktoś tylko się rozchorował z dnia na dzień dowiadywałam się, że jutro jadę znów do innego miasta do pracy, nie wytrzymałam.Miałam małe dziecko i żadnej ochrony, szefowa zaczęła mi wyrzucać, że ukrywałam ciąże. Postanowiłam, że Zuzia jest ważniejsza i wystąpiłam z wnioskiem o udzielenie mi urlopu wychowawczego. Szefowa, przyjechała tego dnia na oddział i zwyzywała mnie, doprowadziła do łez i poniżyła, stwierdziła, że moje dziecko jej nie obchodzi. W trakcie urlopu wychowawczego dostałam propozycję pracy na umowę zlecenie, w bardzo dogodnych godzinach i blisko domu. Zaszłam w kolejną ciążę, moja szefowa z nowej pracy okazała się wspaniała, pytała o zdrowie,ustalała dogodne godziny pracy, po porodzie dzwoniła, odwiedziła mnie w domu z maleństwem i wręczyła pieniądze z okazji narodzin dziecka, nawet gdy już byłam na L4 i potem po porodzie już u niej nie pracowałam na każde święta szykowała dla mnie paczkę. Była tylko właścicielką sklepu i nie musiała tego robić a zachowała się naprawdę wspaniale w porównaniu z poprzednią szefową dużej firmy kredytowej.Kiedy u poprzedniej szefowej skończył się wychowawczy i okazało się, że jestem w drugiej ciąży, stwierdziła, że zrobiłam to specjalnie, po porodzie nawet nie pogratulowała, nie dostarczała moich druków L4 do Zusu, musiałam sama kontaktować się z księgową i je dowozić, za pierwszy miesiąc pobytu na L4 nie zapłaciła, a dokumenty o macierzyński przekazała do zusu z 2 miesięcznym opóźnieniem. Teraz firma jest w zasadzie w upadłości, oddziały pozamykane na pewno nie będę miała powrotu, obawiam się tylko czy po macierzyńskim, dostanę wszystkie niezbędne dokumenty by zarejestrować się w urzędzie pracy i na jakiej zasadzie zostanę zwolniona. Mam nadzieje, że nie skończy się na sądzie pracy. Na razie do 5 sierpnia jestem na macierzyńskim, Zus wywiązuje się ze zobowiązań, więc żyje spokojnie, ale cały czas jak sobie pomyśle co mnie czeka, że będę musiała się spotkać z tą kobietą to truchleje.
[link widoczny po zalogowaniu]