Jestem mamą 5 miesięcznego maluszka i osobiście uważam,że rodzice są od wychowywanie a dziadkowie od bawienia,bez wtrącania się i zbędnych ingerencji. Mam sytuację z teściową,która wobec swojego wnuczka zachowuje się jakby był tylko jej. Zabiera mi go z rąk,karmi,przewija. Doprowadza to do stresowych sytuacji u nas. Nie narażam swojego dziecka na stresy ale on czuje,że jestem zdenerwowana. Nie mam nic przeciwko jak zabiera go na ręce,bo jest w końcu babcią,to jej pierwszy wnuk ale uważam,że musi znać granice. Zaproponowała nawet żeby moje dziecko mieszkało u niej w tygodniu a u nas na weekendy,mówiła to poważnie. Jest zaborcza wobec niego co mnie bardzo denerwuje,bo przez nią czuję się jak zła mama,która nie umie dziecka przebrać,bo ona musi.Do niej nie dociera,że ja go karmie tylko zabiera mi butelkę.Tak samo udziela mi złotych rad typu Danonek w 3 miesiącu,marcheweczka i z bólem przyjęła informację,że ja zrobię inaczej,po swojemu. Ja wiem,że ona go kocha ale nie dajmy się zwariować. Wychowałaś swoje dzieci i to nie jedno więc daj mi wychować moje,po mojemu ! Ja dziecku krzywdy nie zrobię,jest przy mnie bezpieczne,jestem z nim 24 godziny na dobę i znam je jak nikt inny. Co ona może wiedzieć o nim skoro jest weekendową babcią? Choćbym chciała ja nie zabronię jej wzięcia dziecka na spacer ale nie pozwolę sobie aby ktoś układał moje dziecko pod siebie.
Chciałam żeby mój synek miał fajne dzieciństwo,z dziadkami,którzy go rozpieszczają ale powoli zaczyna robić się nieciekawie,bo ona zaczyna traktować go jak swoje dziecko... Stawia mnie w złym świetle jako rodzica a to jest bardzo niedobre. Liczę w dalszym ciągu,że się zmieni i będzie taka jak moja mama: wydurnianie się z wnukiem,spacery i doradzanie mi ale nie narzucanie. Młodzi rodzice muszą radzić sobie sami i taka prawda,nikt inny nie zna dziecka jak jego mama