Ja sama z wagą nigdy nie miałam problemu. Za to mój ukochany mąż tak. Wiadomo - 12 godzin siedzenia przed komputerem w pracy, potem telewizorek i piweczko. Wiadomo, zarabiał pieniądze na rodzinę to mu się należy ten wieczór z piwkiem i meczem no ale bez przesady! Ten leń to nawet weekend by spędził przy telewizorze. Wiadomo - lata leciały, a on stawał się z roku na rok coraz bardziej pulchny. W końcu mówie - NIE! Ultimatu - albo siłownia 3 razy w tygodniu albo koniec z seksem. No chodził ze dwa tygodnie naburmuszony, w końcu odpuściłam (no wiadomo kobieta też ma swoje potrzeby). Jakiś czas temu szukałam jakiegoś preparatu, i znalazłam ten produkt
[link widoczny po zalogowaniu] , kupiłam bęcwałowi trzy opakowania i jak na razie schudł 5kg, no ograniczył jeszcze piwkowanie wieczorami trochę.