Witajcie
nie wiem czy jeszcze zaglądacie ale napiszę.dawno mnie nie było całe wakacje spędziłam u rodziny.przepraszam miałam pisać ale nie miałam dostępu do neta a jak był to tylko chwilowy. wróciłam w sobotę bo starszy syn do szkoły musiał iść. Co do lekarza to nie uwierzycie ale nie byłam
jakoś nie miałam poprostu jak jechać. i bałam się zostawiać małą z kimś innym niż ja
w końcu kto jak kto ale przecież mamy tylko wiedzą jak się zajmować swoim dzieckiem hihi. nie no żartuje ale serio jakoś tak wszystko się poukładało że nie poszłam.może powiedziecie że źle zrobiłam ale czuję się o niebo lepiej. nawet nie wiem kiedy się wszystko polepszyło ale chyba z chwilą pojechania do rodziny którzy mi pomogli. kolki skończyły się równiutko po 100dniach płaczu choć ona co dzień nie miała no ale skończyły się na szczęście.a ja? stałam się radosna,nie płaczę,zaczęłam jeść,sprzątać jak perfekcyjna pani domu hihi,ogólnie jestem taka jak kiedyś no może bardziej szczęśliwa że mam wspaniałą córunie która śmieje się na mój widok,która prawie cały czas ma uśmiech na buzi,która mnie budzi o 6rano swoim gaworzeniem (uwielbiam te pobudki), która ma swoje humory ale wiem już co mam robić by nie płakała albo uspokoiła nerwy bo to jej niestety zostało chyba po tych 3miesiącach nerwówki... no ale jest super naprawde.... dziś wchodząc z malutką do sklepu stały dwie panie ekspedientki i śmiały się że córcia weszła z szerokim uśmiechem na twarzy od razu się śmiała a zakupy uwielbia robić jeździć i oglądać światełka ech... dużo by opowiadać,tak jest fajnie. dziękuje że pisałyście może komuś pomoże jak sobie poczyta o mnie... ja nie musiałam chodzić po lekarzach wystarczyło wsparcie rodziny i partnera oczywiście jestem obserwowana przez nich teraz i cieszę się z tego bardzo że nie jestem już sama z tym wszystkim... sama siebie pilnuję ale mam nadzieje że teraz będzie tylko lepiej.... pozdrawiam was bardzo serdecznie dziękuje raz jeszcze za wsparcie...może spotkamy się już na forum o innym wątku... buziaki
))