mój nie miał zbytnio czasu, żeby chodzić do szkoły rodzenia. Choć teraz żałuję, że go nie wzięłam przynajmniej na jedną lekcję własnie o pielęgnacji noworodków. przynajmniej by się nauczył ubierać
a do przewijania to pewnie długo się bedzie musiał przekonać, bo jak narazie to fuj be i maskę gazowa musi sobie kupić
no ale myslę, że skoro to jego dziecko będzie i chciał mieć juz dzieci to będzie mi pomagał. a jak nie to zrobię mu jakąś akcję, że zostawię go na dłuższy czas z małą, to niech się uczy
teścio to tez do dzieci z daleka. swoją pierwszą wnuczkę wziął na ręce dopiero gdy ta miała 3 miesiące, bo się boi że coś jej zrobi. tez styczności z dziećmi nie miał. nawet swych synów to nie bardzo wychowywał, bo jeżdził za granicę i tyle co raz na 3 miesiące wrócił na trochę. ale co najlepsze znawca z niego niesamowity. dziecka nie można nosić na rekach, i samo musi się wszystkiego uczyć. nie można sadzać, tylko samo ma usiąść... a i co najlepsze nie może za szybko się rozwijać, bo może sobie tylko krzywdę zrobić, i trzeba wtedy przystopować jego rozwój, ale jak???? (powiedział wtedy, że nie dawać jeść, tylko nie wiem czy to był żart czy na poważnie tak powiedział) ale ubaw z niego mam
Patrycja
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]