izka31 (offline) |
25-01-2011 13:37:56 |
Łódź |
Młody śpi...nareszcie, bo już dzisiaj taką głupawę miał, że masakra...Ja nie wiem skąd te dzieci mają tyle energii...i pomysłow na psocenie!
Za chwilę idę posprzatać łazienkę, bo normalnie jakby tajfun tam przeleciał... Alma to gratki dla Miłka za dzielne siedzenie na nocniku A z tym hasłem, ze znaczy teren to się nieźle uśmiałam Bluejosi przychylam się do twoich słów, to jest forum i nasze wypowidzi są poddawane opiniom...ale każdy ma prawo do swojej wypowiedzi, do swojego zdania i może pisać co i jak chce...Robić też. Widzę, że u ciebie też postępy odpieluchowania na plus...Super Ja dzisiaj lepiej się czuję, dziękuję...a papuga no cóż, widać taki miał być jej koniec...chociaż nawet do takiego stworzonka się człowiek przyzwyczaja...przykro mi dlatego, że tak wszystko na raz, najpierw pies, teraz ta papuga...echhh... Ewela no po prostu twoja "choinka" mnie rozłożyła na łopatki , genialna jest...moze da się z tego coś zrobić np. wieszak I "prąduś" tez mnie rozwalił Co do weselicha to 2 lipca ma być...balować i tak bym balowała ale w roli zwykłego gościa a tu taki zaszczyt mnie kopnął A papuga taaa...fason zachowała... Dorota a jak u ciebie z ospa? Wszyscy już się "wykropkowali" i spokój? A co do wesela to ja bardzo lubię takie imprezy Mamuna no to pirat będzie jak się patrzy...a tak w ogóle to gdzie ty te "pewexy" wynajdujesz, że takie super rzeczy trafiasz i za taką małą kasę...? To rodzice dzisiaj pobalują...no no A ty za szofera ... No to pora kończyć...niepokoi mnie milczenie Alison... [link widoczny po zalogowaniu] Każdy poranek daje szansę, żeby wieczorem powiedzieć, że to był udany dzień... |
kaoma2 (offline) |
25-01-2011 15:18:02 |
Tajemnica:)) |
Witajcie laseczki
Przyszłam zobaczyć co z Yorkmamą, mam nadzieję, że wszystko w porządku u niej. Wczoraj spać nie mogłam przez to wszystko, tak sie zdenerwowałam jakoś echhh... Ewela, tosz to cudo w tym wiaderku!!! o mamo- ja to bym zaraz cos kombinowała i jakąś kompozycję wymysliła , naprawdę!! A Krzyś jak juz pięknie sobie drepta przy wózeczku, jeszcze troszkę i sam pójdzie Alma, to życzę powodzenia i szybkiego odpieluchowania Miłka! To duzy chłopczyk, więc napewno szybko załapie Tylko juz teraz konsekwentnie do skutku i w domciu niech w gatkach biega, pieluszki tylko na nockę Najlepiej, niech nocnik ma cały czas w zasięgu wzroku i trzeba mu przypominać wciąż i często wysadzać...zreszta napewno to wiesz Trzymam kciuki Izka, oj to poważna imprezka się szykuje, fajnie ja tez byłam świadkiem na ślubie siostry- piękne chwile [link widoczny po zalogowaniu] Bluejosi, no gratuluję postępów u Matiego z nocniczkiem, brawo! To , że jeszcze sika w majtki nie ważne, ważne że leci na nocnik- a to juz wielki sukces!! I super, że niania go uczy fajnych rzeczy jak nasladowanie zwierzątek ... Mówisz jabłka nadziewane gwożdziami??? hehehe...biore żelazo takie do żucia 3 x dziennie, no i oczywiscię diete jak najbardziej muszę zmienić... Mamuna, oj to fajnie Adaś będzie wyglądał a dziurą się nie przejmuj, naszyj kolorową łatkę w kolorach reszty stroju i bedzie extra! [link widoczny po zalogowaniu] [link widoczny po zalogowaniu] |
ewela16 (offline) |
25-01-2011 15:33:54 |
MAZURY |
KAOMA duuuuużo natki pietruszki i innej zieleninki. Dziękuję za rady choinkowo-palmowe może jeszcze co z tego wyrośnie!!!!!!
[link widoczny po zalogowaniu] [link widoczny po zalogowaniu] [link widoczny po zalogowaniu] [link widoczny po zalogowaniu] |
kaoma2 (offline) |
25-01-2011 15:40:27 |
Tajemnica:)) |
Ewela, wiem, wiem o pietruszce i wszelkiej zielenince i właśnie kombinuję nad ustaleniem sobie menu odpowiedniego
[link widoczny po zalogowaniu] [link widoczny po zalogowaniu] |
orlanda (offline) |
25-01-2011 15:48:16 |
Gdańsk |
Witam,
zasiadam przed komputerem, odchodzę, zasiadam i znowu odchodzę. W końcu usiadłam i choć wiem, że muszę coś napisać, nadal nie wiem co. W głowie mam miliony myśli, wszystkie są związane z Yorkmamą i tym co się wydarzyło wieczorem. czy się obwiniam? nie wiem. w jednej minucie tak, w drugiej nie. na pewno gdybym tylko mogła chciałabym cofnąć czas. szukałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, szukałam jakiejś prawdy, w imię tej prawdy przekroczyłam wiele granic. i nadal tej prawdy nie znam, natomiast skutki są jakie są. mam tylko na nadzieję, że nie są to skutki tragiczne. nadzieja jest pusta i zawodna - jednak nic poza nią nie mam - więc mam nadzieję, że Yorkmama i jej dziecko czują się dobrze. Was tu wszystkie chciałabym przeprosić - że byłyście świadkami tego co zaszło, że zachwiałam dobrą atmosferą tego wątku. Mój mąż czasami mi zarzuca, że za bardzo się angażuję, za dużo czasu spędzam na wątku. znalazłam tu Was, osoby z którymi czuję się dobrze, świetnie mi się z Wami rozmawia - choć nie obyło się bez zgrzytów - owszem po części zainicjowanych przeze mnie. taki swoisty ze mnie słoń w składzie porcelany. myślę też jednak, że nie jestem złym człowiekiem i czytając słowa wsparcia i otuchy pod moim adresem wiem, że do czegoś się tu przydaję. nie spodziewałam się, że proces adopcyjny może powodować takie uczucia. tym bardziej, że mamy dziecko. a jednak... w czerwcu 2009 roku złożylismy papiery do ośrodka, samo zebranie dokumentów zabiera min miesiąc bo tyle czeka się w sądzie na zaświadczenie o niekaralności. Pisaliśmy też nasze życiorysy - mój zajął kilkanaście stron. Pisałam wszystko i szczegółowo, bo wiedziałam, że to pomoże ludziom z ośrodka poznać mnie jako cżłowieka, któremu powierzą dziecko. wczesną jesienią zaszłam w ciążę. strach, panika - co dalej. Walka o utrzymanie ciąży - zastrzyki, leki, co tydzień wizyta u ginekologa. Moja wiara, że skoro są te same leki, to ciąża będzie utzrymana. Strach co z adopcją - słowa Tomka - no jak to co - będziemy mielu trójkę dzieci... przy jednej z wizyt ginekolog mówi, że nie podoba jej się wielkość ciałka żółtego, że na tym etapie ciąży powinno zaniknąć. w głowie kołacze się wspomnienie ciąży sprzed kilku lat - ta sama sytuacja i niestety terminacja ciąży. Ciałko żółte zbyt długo znajdujące się w macicy prowadzi do zaburzeń wzrostu zarodka. niestety w dniu, kiedy zadzwonił telefon i umówiliśmy się z pedagogiem na wizytę w naszym domu, miałam też kolejną wizytę u ginekologa. Serce dziecka już nie biło, choć tydzień wcześniej jeszcze je widziałam. Zabieg, pogrzeb Jadzi. Mija kolejny miesiąc. Pedagog się zjawia i przeprowadza swoisty skan - my wspominamy tę rozmowę z przyjemnością, choć trwała ponad 3 godziny i tyczyła różnych, czasem też tych drażliwych. mija kolejny miesiąc i jedziemy na testy z psychologiem i psychiatrą. I czekamy na werdykt - zaczniemy szkolenie, czy tez nie. jeśli nie, oznacza, że nie dostaliśmy też kwalifikacji. I zalega cisza...w końcu dzwonię do nich już w 2010 roku. W wyniku pomyłek nie mogli się do nas dodzwonić, ale mamy kwalifikacje. Nasza grupa już ma szkolenia, dołączamy do nich. W czerwcu szkolenie jest zakończone. W październiku zakończyliśmy cały proces. teraz tylko czekanie na telefon. zarówno Yorkmama jak i dziewczya z lipcówek zarzuciły mi i mojej rodzinie, że coś z nią nie tak, skoro tak długo nie dają nam dziecka. tak rzeczywiście może się wydawać, poza tym jest tyle dzieci osieroconych i porzuconych. chyba wolałabym wiedzieć, że jest coś z nami nie tak i że nie nadajemy się na rodziców adopcyjnych, niż znosić to czekanie i odwlekanie w czasie adopcji. jak widzicie próbuję się tłumaczyć z mojego ataku, dociekliwości i pytań skierowanych do Yorkmamy. Zazdrości też - Dorota nazwała rzecz po imieniu. nie wiem co dalej będzie. póki co jest nadzieja, że dziecko Yorkmamy rodzi się w lipcu... Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-01-25 15:50 przez orlanda. |
orlanda (offline) |
25-01-2011 17:02:20 |
Gdańsk |
nie widziałam, że doszło do takich słów pod adresem Was tutaj wszystkich - czuję ogromny wstyd, że do tego doprowadziłam. nie wiem w jaki sposób mogłabym to wynagrodzić - chyba w żaden. Przepraszam, choc to słowo małe ma znaczenie w zaistniałej sytuacji.
wypowiedziała się tam tez Dorota - całkiem jednoznacznie dała wszystkim do zrozumienia kim dla niej jestem. cokolwiek o mnie jednak myśli, na pewno nie jestem tchórzem - napisałam na tamtym forum. mam nadzieję, że przeniesie to ich nienawiść i złość z Was - osób, które w żaden sposób nieczemu nie zawiniły! |
dorota74 (offline) |
25-01-2011 17:40:04 |
Mazowsze |
Orlanda- to nie jest tak jak myślisz,nie jesteś tchórzem,ciesze się,że przyznajesz się do błędu.Ja im tylko chciałam dać do zrozumienia, że same pokazały pazurki oczerniając wszystkich po kolei z naszego forum.Przegięły jeszcze bardziej niż Ty ,bo ty chociaż umiesz się przyznać,że zrobiłaś coś źle,a one dalej idą w zaparte ,same plotkują na nasz temat (naszego forum).My-żadna z nas,nawet Ty nie nazwała ich szmatami,jakimiś głupimi babami itp.A one miały czelność to zrobić.To też nie jest w porządku,broniłam Was wszystkich,również Ciebie nie nazywając Ciebie źle.Miałaś prawo się wypowiedziec,ale sama wiesz ,że przesadziłaś,a to odbiło się na naszym wątku.I na pewno każda z nas odczuła to samo co ja.
|
Alma (offline) |
25-01-2011 17:46:18 |
|
Wiecie, co ja mam dość tego wszystkiego, na serio!!!
Orlanda miała na tyle cywilnej odwagi, że napisała, przeprosiła, chociaz moim zdaniem nie musiała nikogo za nic przepraszać! Dziewczyny, to jest FORUM DYSKUSYJNE! Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię i dyskutować na jej temat, ale widać nie każdy to rozumie! Ile osób tyle odmiennych opinii i zdań, ja nie mam zamiaru przepraszać za swoje zdanie i nie oczekuję tego od innych, żeby przepraszali! Przykro mi, że dziewczyny na lipcówkach oceniły nas wszystkie, nawet nas nie znając i nie czytając dokładnie tego co tu zaszło, a już obelgi jakie wypisują pod adresem wszystkich mamusiek po 30-stce, są po prostu żenujące, nawet nie chce mi się tego komentować, zrzucam to na karb ich szalejących w ciąży hormonów... Przykro mi też, że Dorota na lipcówkach, tak jednoznacznie oceniła Orlandę, nie było to miłe i szczere w stosunku do naszego wątku... Staram się nie stawać po żadnej stronie, ale doceniam fakt, że Orlanda potrafiła się przyznać do błędu i wykazała skruchę, na to trzeba dużo odwagi, a osądzać jest bardzo łatwo... więc nie osądzam ani Orlandy, ani Yorkmamy, ani nikogo innego, trzymam się faktów! A fakty są takie, że dziewczyny powinny były na spokojnie same sobie wyjaśnić wszystko o tych procedurach adopcyjnych, niestety nie zrobiły tego, wszystko się wylało na forum i teraz każdego osądza i ma pretensje. Jak już Iza napisała, trąca to trochę podstawówką, tak więc ja się wypisuję... To jest juz prawdopodobnie mój ostatni post na tym wątku i forum.... |
dorota74 (offline) |
25-01-2011 17:55:48 |
Mazowsze |
ok,ja też się wypisuję z tego pociągu; chyba żadna z was nie widzi,że próbowałam bronić nasz wątek,nasze forum...Przykro mi.
|
yorkmama (offline) |
25-01-2011 18:08:03 |
Poznań |
Wróciłam, przeczytałam posty w lipcówkach, bo tu az strach czytac... Za lipcówki moge przeprosc zareagowaly tak jak Wy w obronie Orlandy bo sie znacie dłużej... Ale nie po to tu pryszłam. Nie rozwalajmy forum z powodu scesji... Niech każdy pisze jak do przed niedzieli z zachowaniem szacunku i bez przykrych ocen...
Pewnie tak Orlanda czas leczy rany, i może kiedyś się spiszemy w milszym temacie. Co do Przepraw przez szkolenia itp., wierze że nie było Wam łatwo wierze... Ale zrozum nie każdy człowiek starający się o dziecko czy to do rz czy adopcji ma klauzule tajności, jest to coś bardzo bardzo istotnego. To stek dokumentów jakieś 500str arkuszy, o żołnierzu, jego rodzinie i 3 pokoleniach wstecz z poświadczeniami, także samo sporządzeni dokumentu można porównać z tym co Wy przechodzicie w szkoleniach. Też poruszane były wątki przykre... Zarzucenie mi manipulacji i rzucaniu głodnych kawałków było ciosem w serce, co spowodowało u mnie duże odbicie zdrowotne i o mało co poronienie. Nie mam ci tego za złe że jesteś dociekliwa ale trochę taktu by Ci się przydało, przepraszam ze to napisałam. Jestem naprawę osoba skromną, może i ‘nikim z ulicy”, ale nigdy nikogo nie obraziłam, nikogo nie skrzywdziłam, dzielę się wszystkim co mam. Zapewniam Cię że do manipulantki dużżżżżżżżżżżżżżo mi brakuję, za dużo w życiu przeszłam (śmierć mamy w wieku 12 lat, śmierć mojego synka tuż po ur, rak którego udało mi się pokonać dzięki Adriankowi) żeby przedstawiać się za kogoś kim nie jestem, by działać na czyjąś niekorzyść, by komuś wyrządzać krzywdę. Na swoje usprawiedliwieni wpisu w lipcówkach który uważam że nie był godzący w Ciebie, mogę napisać tyle, człowiek atakowany się broni takie prawo natury. Wpis w lipcówkach nie był do Ciebie to przede wszystkim, tylko wyjaśniający mój ból podbrzusza spowodowany stresem. Pozwól tamtym dziewczyną samym ocenić sytuacje... I błagam nie atakuj przy tej dociekliwości, bo niektórych może to bolec... By nie psuć forum, które ma służyć dobrym relacją, uciekam na jakiś czas... Nie napisałam tu by mieszać tylko jestem mama po 30, chciałam się dzielić tym co już mam zwykłymi radościami, prozą życia... Nie wyszło bo za wcześnie dostałam maluszki (poza kolejności), więc kierując się dobrem forum nie będę rozbijać zwartej grupy. Tym które wspierały dobrym słowem na priv dziękuję J Żadnej z Was nie oceniam, ale ze strachu że znów napiszę cos „niewłaściwego” ale zgodnego z prawdą wolę się nie udzielać i radości, smutki i inne przeżycia tłamsić w sobie ... Ps. jeśli chodzi o moje dziecko w brzuchu ma się lepiej, ale nadal w zagrożeniu (na podtrzymaniu) Winą nie było mycie okien, a silne wzburzenie emocjonalne (notka z wypisu). Pozdrawiam Orlanda jest jeszcze jedno co chciałabym napisać, możesz mnie za to zganić, ale... Po długiej rozmowie z adwokatem – rzecznikiem praw dziecka i skonsultowaniu tego z ośrodkiem adopcyjnym, dowiodłam swojej „niewinności”. Więc tak w Polsce jest masa zdrowych dzieci w tzw. „zawieszeniu” ów dzieci nie trafiają do rodzin adopcyjnych z logicznych powodów. Ale nie jest w Polsce zabroniona forma rodzin zastępczych jaką i my dokonaliśmy. Dzieci z „zawieszenia” trafiają do rodzin takich jak my, i jeśli rodzina biologiczna przez pół roku nie wykazuję chęci kontaktu masz prawo wystąpić albo o mediatora sądowego i nawiązanie kontaktów dziecka z rodziną, albo masz też prawo wystąpienia o całkowite pozbawienie praw rodzicielskich. Zgodzę się z Tobą że jest to jakiś sposób obejście procedur adopcyjnych, ale czy nie o to chodzi rodziną by szybko przysposobić dziecko i tworzyć pełnie szczęścia ???? Nie jest to łamanie prawa. Tylko że państwo nie informuję o takiej możliwości , bo z jednej strony walczą o zamknięcie DD na zbyt wysokie koszty, ale z drugiej w większości przypadków nie wytaczają pism o pozbawieni praw rodzin biologicznych. Więc jeśli nie łamiąc granic prawa dlaczego tego nie robić ??? Sama zobacz o ile skraca się czas adopcji ???? Masz dziecko w RZ której procedury trwają krócej –kochasz je, nawiązujesz niezbędną więź emocjonalną i dlaczego skoro i tak chcesz je „mieć na zawsze” bez udziału państwa nie skorzystać z adopcji ??? Mam nadzieję że spojrzysz na to inaczej nie tylko ze swojej perspektywy. Może przemyślisz i moja historia będzie Tobie w jakiś sposób dawała inne światło... Nie chcę pozostawiać po sobie niesmaku, bo nie zrobiłam nic złego... Zostałam zaatakowana bo jestem nowa, nawet nie dałyście mi się poznać... Ja Tobie i Twojej rodzinie również życzę szybkiego przyjęcia dzieciątka w progi swojej miłości – Powodzenia [link widoczny po zalogowaniu] [link widoczny po zalogowaniu] [link widoczny po zalogowaniu] [link widoczny po zalogowaniu] |
Globalne
Wątki: 6014, Posty: 1548250, Użytkownicy: 73665.
Ostatnio dołączył/a Justys80.
Statystyki tego forum
Wątki: 451, Posty: 646843.