|
Hej dziewuszki - to mój pierwszy post tutaj, potrzebuję zasięgnąć opinii kogoś, kto był w podobnej sytuacji, lub lepiej zna się na rzeczy.
Zatrzymała mi się miesiączka. Miałam kiedyś problem z prolaktyną, więc od razu poleciałam zbadać. Wyszła spora hiperprolaktynemia czynnościowa - pierwszy wynik lekko powyżej normy, natomiast drugi po obciążeniu 16x wyższy od pierwszego (norma jest do 5x wyższy). Umówiłam się do ginekologa, bo wiedziałam, że sama tej miesiączki nie dostanę w najbliższym czasie. U lekarza na USG wyszło, że nie wystąpiła w ostatnim cyklu owulacja, pęcherzyk nie pękł i w jajniku powstała torbiel hormonalna (w internecie nazywają ją pęcherzykową), która ma wchłonąć się sama. Dostałam Duphaston na wywołanie miesiączki i Bromergon na zbicie prolaktyny.
Mam 22 lata, starania o dziecko z partnerem planowaliśmy rozpocząć za około 2 lata, ale nie braliśmy pod uwagę większych utrudnień - liczyliśmy, że szybciutko się uda. Teraz się zasmuciłam, że mam takie problemy. Lekarz powiedział, że nie jest źle, powinno być ok, ale dopiero po 3 miesiącach się okaże, czy cykle się unormują, czy co miesiąc trzeba będzie wywoływać krwawienie i włączyć jakieś stałe leczenie.
Mam nadzieję, że nie będzie to konieczne.
Czy któraś z Was była w podobnej sytuacji? Czy przyspieszyłyście decyzję o rozpoczęciu starań o malucha?
Wiem, że takie zaburzenia hormonalne mogą prowadzić również do zespołu policystycznych jajników, ale staram się nie panikować, to pierwsza torbiel, o której wiem. Moje cykle do tej pory były długie ok 32 dni, ale dość regularne. O dotychczasowej owulacji nie mam pojęcia, nigdy nie sprawdzałam, ale podejrzewałam od dawna że coś może być nie tak.
|