Ja też nie miałam swojej wybranej położnej, ale przy porodzie była super babka, która to właśnie podjęła decyzję, żeby spróbować ostatni raz "wypchnąć" Szymka, dzięki czemu obyło się bez kleszczy
. Ogólnie dużo mi pomogła, przede wszystkim potrafiła opanować sytuację i jakoś mnie uspokoić. I nawet nie wiem jak się nazywa, ale pozdrawiam ją serdecznie
. Oczywiście jest ona z Madurowicza w Łodzi
[link widoczny po zalogowaniu]
Każdy poranek daje szansę, żeby wieczorem powiedzieć, że to był udany dzień...
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2009-08-17 12:56 przez izka31.