Ja tez jestem, chyba mnie nie wykopiecie, co prawda mała miała byc stycznioweczka, ale jej sie na luty przeciągnęło

.
Mała jest cudowna, tylko je, śpi, albo sie rozglądać, wogole nie płacze, zaplakala tylko dwa razy jak jej krew z piętki pobierali na sprawdzenie poziomu cukru we krwi, oby taka w domu była

.
A to moja malutka

.
[link widoczny po zalogowaniu]
A co do porodu, to po masażu szyjki o 9.00 zaczęły pojawiać sie skurcze raz mocniejsze, raz słabsze, ale nieregularne i tak do godziny 12.30 a potem nagle skurcze zrobiły sie co 5 min, wzielam ciepły prysznic, po nim wydluzyly sie do 8 min, żeby po chwili znowu wrocic co 5 min ze zdwojoną siłą, zadzwonilam po mojego A, ze juz czas, ale w miedzy czasie zadzwonilam do szpitala, a była 13.40, a pani mi mówi, żeby jeszcze godzinę poczekać, ale ja mowie do mojego A, ze jeśli teraz nie pojedziemy to czuje, ze nie dojedziemy, wiec moj A zadzwonił, raz jeszcze, wiec pani położna łaskawie sie zgodziła żebyśmy przyjechali do szpitala, z domu wyjechalismy o 14.00 na porodowce byliśmy o 14.35, tylko dlatego, ze moj A wiózł mnie wózkiem, bo juz nie mogłam iść, a mała urodziła sie dokładnie o 14.52, wiec gdyby nie ten wózek to parking byłby zaliczony jako miejsce porodowe

. Może mała mialaby darmowy parking przy szpitalu do końca życia
Dzisiaj po szkole najmłodsze dzieciaki przyjdą zobaczyć siostrzyczkę, ciekawa jestem ich reakcji

.
[link widoczny po zalogowaniu]