Witam
Bartuś urodził się przez cc - u mnie z powodu małej wydolności płuc i astmy nie byłabym w stanie znieść takiego wysiłku. Nawet przy cc Bartek miał 3 kg niby był donoszony jednak piersze 2 doby spedzil w inkubatorze, bo był niedotleniony i miał objawy wcześniactwa. Poród w 37/38 tc.
Przeżyłam pierwsze skórcze trwające dobę, nie należały do przyjemnych. Ogólnie mam takie zdanie, że mimo całego bólu po cc nie chciałabym rodzić sn, ale oczywiście jeśli byłabym w stanie tzn. nie miałabym przeciwwskazań do takiego porodu to dla dziecka byłoby lepsze przyjść na świat naturalnie.
Bartuś miał otwarty przewód Botalla (w serduszku). Przecztałam, że u dzieci które rodzą sie przez cc jest to częste zjawisko, ponieważ podczas naturalnego porodu dziecku to naczynko się zamyka. A przy cc jest to trudniejsze. Naszczeście skończyło się tym, że przewód sam sie zamknal po kilku miesiacach poporodzie i nie trzeba bylo nic z nim robic.
Teraz Bartek jest zdrowym chłopcem i rośnie jak na drozdzach. Nie liczy sie dla mnie to w jaki sposob przyszedl na swiat i nie uwazam sie z tego powodu za gorsza matkę. Liczy się tylko to, że jest z nami.
Aha i chcialabym jeszcze powiedziec, ze mimo wszystko absolutnie nie potępiam kobiet które decydują sie na cc same i np. nie maja wskazan do tego, ale np panicznie boja sie porodu.
pozdrawiam
[link widoczny po zalogowaniu]