Teraz tak sobie myślę, a byłam za słoiczkami, że tej chemii musi tam być trochę. Więc już nie jestem tak och, ach za tymi słoiczkami. Dawałam mojemu dziecku słoiczki przez dwa miesiace (od 5 do 7 m-ca). Potem już gotowałam i gotuję nadal, stąd przestawiam się bardziej na domowe obiadki, nawet jeśli marchewkę mam wielką i ładną, to jakoś wolę dać tą marchewkę niż słoiczkową.
Co nie zmienia faktu, że słoiczki przechodzą chyba jakieś kontrole i no ja wiem, że Polska jest beznadziejnie skorumpowana, ale chyba by nie pozwolili, żeby małym niemowlakom wciskać syf dla zarobku ? Chociaż MM wciskają, to kto wie. Może jakiś Prezes czy tam inny mądry z np. Gerbera dał w lapę jakiemuś Prezesowi czy innemu mądremu z tego całego Instytutu co puszcza do użytku słoiczki i może dają dzieciakom syf i szkło i mają na to wyj*&ane. Tego się nikt nie dowie. Ale w paranoję chyba też popaść nie można i dlatego, gotuję obiadki i czasami dam owocka ze słoiczka.
[link widoczny po zalogowaniu]