rss wpisy: 106 komentarze: 222

Mamy oko

Jestem mamą. I mam oko na różne sprawy - te związane z dziećmi, z rodziną, z tzw. polityką prorodzinną. Będę o nich pisać tak, jak je widzę. Ten blog to takie "mamy oko" ;)
  • Utworzono: 2011-07-11

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Karać za odmowę szczepień?

    Jestem wielką orędowniczką szczepień. Wśród koleżanek, znajomych, rodziny propaguję szczepienia nie tylko obowiązkowe, ale również te, za które większość rodziców musi płacić (choć, jak się okazuje, można w wielu miejscach kraju skorzystać również ze szczepień opłaconych przez samorządy). Wierzę w medycynę, w postęp nauki i w to, że trzeba korzystać z możliwości ochronienia dziecka przed niebezpiecznymi mikrobami. Gdyby to było możliwe (choćby ze względów finansowych) postulowałabym rozszerzenie kalendarza szczepień o szczepienia, które w wielu krajach uważane są za standard – przeciw pneumokokom czy ospie wietrznej.

     


    Z niepokojem obserwuję dane pokazujące, że w Polsce rośnie liczba dzieci, które nie są szczepione. Część wypada z grafika szczepień ze względu na niedbalstwo rodziców i niefrasobliwy sposób organizacji opieki pediatrycznej. Jednak spora – coraz większa – grupa to dzieci, których rodzice w szczepienia nie wierzą, wręcz – boją się ich. To efekt działalności ruchów antyszczepionkowych, silnych w USA i w Europie Zachodniej. Ruchów, bazujących często na pseudonaukowych doniesieniach o szkodliwości szczepień.

     


    Zdrowy rozsądek podpowiada, że im większa będzie grupa dzieci niezaszczepionych, tym większe niebezpieczeństwo czyha na dzieci szczepione, ale z obniżoną odpornością (trzeba pamiętać, że żadna szczepionka nie chroni przed zachorowaniem w 100 procentach). Na Wyspach Brytyjskich w ostatnich tygodniach donoszono o epidemii odry, choroby która już dawno nie zbierała takiego żniwa jak teraz. Choroby niegdyś uważane za dziecięce, łagodne dziś – w krajach, gdzie populacja dzieci niezaszczepionych przekracza 10 procent – zaczynają pokazywać drugie oblicze: wirusy stają się bardziej złośliwe a choroba przebiega z komplikacjami.

     


    Pytanie, jak przekonać nieprzekonanych, uspokoić wątpiących czy pełnych obaw rodziców, którzy w Internecie przeczytali budzące grozę doniesienia, że po szczepionkach dzieci zaczynają na potęgę chorować, a niektóre preparaty wręcz wywołują autyzm. Czy nakładanie grzywien na opornych „antyszczepionkowców” to dobra droga do zmniejszenia grupy dzieci nieszczepionych? Mimo niewątpliwie słusznych intencji organów epidemiologicznych, mam wątpliwości. A wy, co o tym sądzicie?
     

  • Utworzono: 2011-06-01

    Te wspaniałe "Bobasy"...

    Na moim blogu nie piszę raczej recenzji filmowych, ale o tym filmie wspomnieć po prostu muszę, zwłaszcza dziś, w Dzień Dziecka, w święto naszych mniejszych i większych bobasów. Mowa oczywiście o filmie, który właśnie wszedł na ekrany. "Bobasy" mają znakomite recenzje - za świetne zdjęcia, ciekawe obserwacje, temat wdzięczny i wbrew pozorom nieoklepany. Za pracę, którą włożyła ekipa filmowa w podglądanie głównych bohaterów, którzy na oczach widzów rosną - jak to bobasy. Krótki zwiastun filmu pozwala sądzić, że zachwyty nie są przesadzone.

     

    Ciekawe są jednak przede wszystkim wnioski, tak oczywiste, że gdzieś umykające: dzieci na całym świecie, wychowywane w diametralnie różnych warunkach, do szczęścia potrzebują tego samego. Bawią się najlepiej najprostszymi zabawkami. Tak samo się rozwijają, tak samo się śmieją i tak samo płaczą - najczęściej z tych samych powodów. Powiedzenie, że "wszystkie dzieci nasze są" ma w sobie coś bardzo prawdziwego. Tylko co my z tą prawdą robimy?

     

  • Utworzono: 2011-05-17

    Ośmiolatka i botoks

    Są rzeczy na tym świecie, o których nie śniło się nikomu. Moim zdaniem, do takich rzeczy zalicza się ostrzykiwanie buzi ośmioletniej dziewczynki botoksem , żeby zwiększyć szanse dziecka na zwycięstwo w konkursie piękności. Zresztą - już samo wystawianie dziecka w takich konkursach jest czymś, co przekracza moje rozumienie nie tylko dzieciństwa, ale i macierzyństwa, rodzicielstwa.

     

    Media sprawą botoksu dla ośmiolatki żyją od kilku dni - od emisji w jednej z amerykańskich stacji telewizyjnych programu, w którym wystąpiła mama i jej córka. W programie mowa była zresztą nie tylko o botoksie, ale i o depilowaniu woskiem bikini małego dziecka. Dziś sprawa wróciła - bo matką zajęli się pracownicy opieki społecznej. Czasowo odebrali jej dziecko. Sąd zaś może orzec o całkowitej utracie praw rodzicielskich.

     

    Nie tak dawno miałam okazję obejrzeć film dokumentalny o amerykańskich konkursach piękności dla małych dzieci. Dwu, trzyletnie dziewczynki, bobasy jeszcze, przebrane za rewiowe divy, wymalowane, wsadzone w buty na wysokich obcasach - i rozentuzjazmowani rodzice, w jakimś dzikim szale bijący brawo i popychający zawstydzone maluchy na scenę. I oczywiście - wyjaśniający, że robią to tylko dla dzieci, bo dzieci przecież uwielbiają się przebierać i występować.

     

    Można powiedzieć, że zawsze zdarzali się "dziwni" rodzice. Fakt. Ale faktem jest też, że obecnie "dziwni" mają więcej możliwości znajdowania ujścia dla swojej dziwności. Czy dzieci "dziwnych" rodziców mają szansę na normalne, szczęścliwe życie? Bez botoksu, przynajmniej do czterdziestki?

  • Utworzono: 2011-05-13

    Mama bliźniaków dłużej pożyje?

    Bliźnięta to podwójne szczęście. Ta oczywista prawda zyskuje, w świetle ostatnich badań amerykańskich naukowców, jeszcze jeden wymiar. Amerykanie, po przebadaniu danych kilku tysięcy kobiet żyjących w XIX wieku doszli do wniosku, że mamy bliźniaków mają szanse na dłuższe życie.

     

    Amerykańskie badania są bardzo frapujące, więc poświęciłam chwilę na lekturę tekstu. Co prawda, gdy doszłam do ostatniego akapitu, zorientowałam się iż bez solidnego zaplecza naukowego doszłam do podobnych wniosków co amerykańscy badacze (co nie oznacza, że jestem tak genialna, raczej – że wniosek jest po prostu banalny), ale nie będę zdradzać konkluzji – kto chce, niech sam przeczyta.
    Co wyróżniało matki bliźniaków, żyjących w USA ponad sto lat temu?

    - Żyły dłużej - po przekroczeniu 50. roku życia ryzyko, że umrą w ciągu najbliższego roku, było o prawie 8 proc. mniejsze niż w przypadku kobiet, które rodziły pojedyncze dzieci.

    - Miały więcej dzieci (naukowcy podkreślają tu, że nie było to wcale takie oczywiste, nawet po uwzględnieniu tego, że miały pewną przewagę - dwoje dzieci z jednej ciąży).

    - Przeciętny czas między dwiema kolejnymi ciążami był u nich krótszy niż u innych matek.

    - Wyraźnie dłuższy był za to u nich okres reprodukcji, czyli czas między pierwszym porodem a ostatnim.

    - Swoje ostatnie dziecko rodziły również w relatywnie starszym wieku niż inne kobiety (dłużej zachowywały więc pełną płodność).

     

    Biorąc pod uwagę, że dziś zdecydowana większość ciąż bliźniaczych jest wynikiem stosowania kuracji hormonalnych, badania amerykańskich uczonych mają chyba wartość historyczną.
     

  • Utworzono: 2011-04-20

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Jak PZU przedszkolaki edukował

    Nie od dziś wiadomo, że różne firmy robią reklamowe podchody w przedszkolach i w szkołach podstawowych. Dziecko to przecież klient, i to znakomity - mało refleksyjny, podatny na sugestię, o całkiem sporej sile nabywczej. Pytania o etykę zostają za drzwiami, bo mało kto dziś zaprząta sobie głowę takim "głupstwami".

     

    Ale mimo wszystko fakt, że PZU postanowiło reklamować swój produkt - konkretnie zaś polisę zdrowotną - w gazetce dla przedszkolaków, i to wydanej dzięki unijnemu dofinansowaniu, przy wsparciu Ministerstwa Edukacji Narodowej - bulwersuje. I to na kilku poziomach.

     

    Bulwersuje sam fakt, że pieniądze unijne poszły na reklamę konkretnej firmy. Najprawdopodobniej dotacja będzie musiała zostać zwrócona. Ale nie przez beneficjenta przecież (prywatne wydawnictwo), tylko przez MEN, z pieniędzy podatników. Naszych pieniędzy.

     

    Nawet, jeśli się przyjmie, że intencje były dobre, a wyszło jak zwykle - zawiodła koordynacja, obieg informacji nawalił etc., dziwi fakt że mając gazetkę w ręce i widząc zawarte treści nawet nie krypto, ale wprost reklamowe - żaden urzędnik nie poszedł po rozum do głowy i nie wstrzymał dystrybucji tego periodyku. I gazeta z błogosławieństwem MEN trafiła do placówek...

     

    Poza tymi formalnymi sprawami jest jednak meritum. PZU straszy dzieci nieprzyjaznymi, zatłoczonymi przychodniami. Bardzo realistyczne podejście (choć niezbyt pedagogiczne, dzieci i tak na ogół niezbyt chętnie chodzą do lekarza). Jako remedium ubezpieczyciel podpowiada wykupienie polisy zdrowotnej. Też realistycznie. Ale przecież małoletni (który nota bene wcale nie musi jeszcze umieć ani czytać, ani pisać) umowy ubezpieczeniowej nie zawrze... Oczami wyobraźni widzę rozżalonego przedszkolaka, który z wypiekami tłumaczy rodzicom: "Wszystkie dzieci w grupie mają polisę w PZU..." A rodzice prowadzą dyskurs z 5-latkiem o wyższości polisy w Avivie... Efekt edukacyjny zostanie osiągnięty, pod warunkiem, że rodzic wykaże się odrobiną humoru, no i wiary w prywatne ubezpieczenia zdrowotne. A z tym może być ciężko...

  • Utworzono: 2011-04-08

    Ratować, ale nie za wszelką cenę

    Czy lekarze powinni za wszelką cenę ratować noworodki, urodzone z wieloma wrodzonymi wadami, dzieci terminalnie chore, takie których medycyna nie jest w stanie uleczyć, może jednak miesiącami, wręcz latami utrzymywać przy życiu? Nie ma jednej właściwej odpowiedzi na ten temat. Ale w czwartkowych "Faktach" obejrzałam materiał, który daje sporo do myślenia w tym trudnym, bolesnym temacie.

     

    Polskie Towarzystwo Pediatryczne wydało wytyczne dla lekarzy, z których jasno wynika, że uporczywa terapia może być uznana za błąd medyczny , jeśli jest prowadzona wobec dziecka, którego według obecnej wiedzy medycznej wyleczyć nie można.

     

    Znam wiele rodzin, które wygrały życie swoich dzieci, nie poddając się sugestiom, że dziecko nie przeżyje tygodnia. Dzięki codziennej walce rodziców dzieci żyją (choć niektóre z nich dużą część czasu spędzają na szpitalnych oddziałach). Rodzice walczą o pieniądze na leczenie, szukają ośrodków prowadzących eksperymentalne terapie, medycyna nie ma przed nimi żadnych tajemnic. Z wielkiej miłości stają się specjalistami od choroby swojego dziecka. Budzą mój podziw i szacunek.

     

    Ale nie mniejszy mam do rodziców, którzy wystąpili w materiale pokazanym w "Faktach". Po miesiącu walki o życie synka, który urodził się z zespołem wad wrodzonych, zażądali wypisania go do domu, gdzie po kilkunastu dniach opieki hospicyjnej dziecko zmarło. Ojciec mówi, że przez miesiąc dziecko podłączone do kilku aparatów, kłute bez przerwy, musiało się czuć jak w piekle. Rodzice pozwolili mu odejść - z wielkiej miłości.

  • Utworzono: 2011-04-05

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Ustawa żłobkowa jest - i co dalej?

    Długo zapowiadana ustawa żłobkowa weszła właśnie w życie. Ma ułatwić organizowanie opieki nad dziećmi od pierwszego do trzeciego roku życia. Przewiduje otwieranie klubików dziecięcych, czyli miejsc, w których maluchy powyżej roku będą mogły przebywać maksymalnie 5 godzin dziennie. Klubik będzie łatwiej założyć, niż żłobek - nie będzie musiał spełniać tak wyśrubowanych norm sanitarnych. Nowe przepisy mają ułatwić zakładanie miniżłobków przy zakładach pracy, pozwalają legalnie podjąć pracę nianiom (składki na ZUS płaci budżet państwa), wprowadzają też instytucję dziennego opiekuna - czyli np. mamy na urlopie wychowawczym, która chce się opiekować nie tylko swoim dzieckiem, ale też np. dwójką maluchów mieszkających po sąsiedzku.

     

    Czy ustawa żłobkowa zadziała, i naprawdę ułatwi młodym rodzicom, zwłaszcza mamom, powrót na rynek pracy? W kolejce do żłobków w samej tylko Warszawie czeka kilka tysięcy dzieci, a miejsc jest jak na lekarstwo. Gminy liczą przede wszystkim na przedsiębiorczych mieszkańców, którzy zaiwestują pieniądze w nowe placówki. Ale nie wykluczają również wsparcia ze swoich budżetów. Bo przecież im więcej rodziców pracuje, tym więcej pieniędzy spływa do kasy gminy...

     

    Tak czy owak, za kilka miesięcy powinny być już pierwsze efekty nowych przepisów. Mam nadzieję, że we wrześniu będzie można ogłosić, czy miejsc dla najmłodszych przybyło, i czy o miejsce dla malucha w placówce będzie łatwiej, czy też nadal do żłobka będzie się trudniej dostać, niż na studia.

  • Utworzono: 2011-04-05

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kobieta będzie mogła wybrać miejsce porodu

    8 kwietnia wejdą w życie nowe standardy dotyczące opieki okołoporodowej. Nowe przepisy oznaczają, m.in. możliwość wyboru przez kobietę miejsca porodu - także poza szpitalem.

     

    Kobieta, zgodnie z zaleceniami MZ, ma mieć także dostęp do pełnej informacji o metodach łagodzenia bólu oraz zapewniony kontakt z noworodkiem (nieprzerwany kontakt "skóra do skóry" przez dwie godziny). Kobieta powinna być traktowana z szacunkiem oraz mieć zapewniony świadomy udział w podejmowaniu decyzji związanych z porodem. O standardach można więcej przeczytać w "Rynku zdrowia" .

     

    To dobre wiadomości dla kobiet, które dopiero czekają na poród. Jest szansa, że nie tylko w szpitalach objętych akcją "Rodzić po ludzku", ale również w innych placówkach poród będzie w większym stopniu ważnym przeżyciem rodzinnym, w mniejszym niż do tej pory - medyczną procedurą.

     

    Nowe standardy opieki okołoporodowej przynajmniej na razie nie oznaczają jednak, że za poród domowy zapłaci NFZ. Kobieta będzie mogła wybrać jako miejsce porodu dom - zmniejszy się liczba komplikacji z tym związanych i zapewne zwiększy też liczba położnych, gotowych do odebrania porodu w domu, ale i tak za ten "luksus" trzeba będzie zapłacić z własnej kieszeni.

     

    Ministerstwo Zdrowia zapowiada jednak, że w niedalekiej przyszłości być może NFZ zapłaci za porody domowe.

  • Utworzono: 2011-02-10

    Świetni ortopedzi z kontraktem NFZ

    W renomowanych, prywatnych klinikach medycznych leczenie słono kosztuje. Ale nie zawsze! Duża część tych placówek ma kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia i z części zabiegów mogą korzystać wszyscy uprawnieni do leczenia w ramach publicznej służby zdrowia.

     


    Dostaliśmy właśnie dobrą wiadomość, że kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia podpisała jedna z najlepszych w Polsce placówek o profilu ortopedycznym, Carolina Medical Center. W ramach umowy warszawska klinika będzie leczyć dzieci i młodzież w zakresie ortopedii i traumatologii.

     


    Oferta dla młodych pacjentów obejmuje również orzecznictwo sportowo-lekarskie. Dzieci uprawiające amatorsko sport mogą w CMC być zbadane przez lekarza z uprawnieniami lub nawet uzyskać zgodę na przyznanie lub przedłużenie licencji zawodnika – wszystko w ramach kontraktu.

     


    eBobas.pl się cieszy, że NFZ docenił znakomitych specjalistów. Tym bardziej, że dr Robert Śmigielski i dr Urszula Zdanowicz z CMC są ekspertami na naszym portalu.
     

  • Utworzono: 2011-01-25

    Piwo dobre na laktację?

    Gdy myślę, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, okazuje się, że się mylę. Tak było choćby dziś rano, gdy otworzyłam portal "Gazety Wyborczej". A tam - na pierwszej stronie - wielka czołówka o nowej metodzie pobudzania laktacji .

     

    Nie byłoby w tym nic dziwnego, o "zbawiennych" skutkach picia Karmi można przeczytać na wielu forach internetowych. Ale tekst Gazety jest jednak nowatorski - bo z imienia i nazwiska wypowiada się w nim specjalistka od laktacji z renomowanej warszawskiej placówki ginekologiczno-położniczej, popierająca piwną drogę do zwiększania ilości mleka. Przytoczone są też wypowiedzi mam, które o tym, że piwo poprawia laktację, dowiedziały się od położnych.

     

    Opinie zwolenników skontrowane są oczywiście opiniami sceptyków, a nawet - przeciwników używania piwa jako "leku" na laktację. Jedna z położnych tłumaczy, że sukces w karmieniu piersią zależy od picia dużej ilości płynów - najlepiej wody - i na to trzeba kłaść nacisk, ucząc kobietę naturalnej metody karmienia. Naukowiec, specjalizujący się w badaniu FAS u dzieci, których matki w ciąży piły alkohol, przestrzega przed pobłażliwą postawą wobec picia alkoholu, a nawet piwa z niewielką ilością alkoholu - nigdy nie wiadomo, jaka ilość "procentów" może wpłynąć negatywnie na rozwój dziecka.

     

    Czy rolą położnych i lekarzy jest podsuwać karmiącym mamom kontrowersyjne rozwiązania? Tolerować piwo, choćby niskoalkoholowe, na oddziałach położniczych? No, mam wątpliwości. Spore wątpliwości.


Kwiecień 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj