rss wpisy: 253 komentarze: 514

Moje dzieci, mój mąż, moje życie:)

Wszystko co mnie cieszy i smuci. Czyli to czym chciałabym się z Wami podzielić o mojej rodzince.
  • Utworzono: 2012-10-15

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Jesień i choróbska.

          Jakos we wrzesniu Ksawery miał kaszel i katar, ale udało nam się bez lekarza poradzić sobie z tym choróbskiem. Na początku października Ksawek znów podłapał kaszel i katar. Wszystko było na dobrej drodze, że się znów obejdzie bez lekarza, aż do pewnej nocki, kiedy to Ksawek obudził mnie z płaczem, że boli go ucho. Hm... z tym to ja już sama sobie nie poradzę! Więc jak już widno się zrobilo, to ubrałam obu moich synków i pojechalismy do naszej pani pediatry. Obejrzała Ksawka, osłuchała i stwierdziła, że ma gardło zawalone ale tak osłuchowo jest czysty.Dostał antybiotyk.  A co do ucha, to dała nam skierowanie do laryngologa PILNIE czyli od razu. No i poszlismy do laryngologa, tam całe ceregiele, bo ludzi tłum, do jednego lekarza, do rejestracji kolejka, wszyscy w małym, wąskim korytarzyku i do tego Ksawka już nic nie bolało, więc w najlepsze wariował z Patim. Ja niedosć, że niewyspana, to jeszcze też chorobą wymęczona, nie za abrdzo dawałam radę z tymi moimi urwisami. A ludzie patrzyli się na mnie tak jakos wymownie, jakby wyrazem twarzy mówili PO CO ONA TU W OGÓLE PRZYSZŁA Z TYMI ROZWRZESZCZONYMI DZIEĆMI! Och... No cóż, w końcu weszłam do rejestracji, ale tam pani powiedziała, że mam najpierw podejsć do pani dr. spytać się  czy nas w ogóle przyjmie, bo tłum ludzi mają! Łatwiej powiedzieć niż to zrobić. Bo jak tylko podeszłam pod drzwi pani dr. to już ludzie zaczeli gadanie, że niby bez kolejki się wpycham! Powiedziałam, że tylko spytam się czy mamy szanse się dostać do pani laryngolog. Ale ich spojrzenia aż piorunowały! Pani dr. zgodziła się, więc spowrotem do rejestracji, tam założono kartę mojemu synkowi i znów spowrotem do kolejki, żeby zaczekać na swoją kolej. O matko i córko! Jak moi synkowie tam dokazywali i hałasowali! Był taki moment, że chciałam ich wziąć do auta i wrócić do domku!  Ale wytrwałam z nimi i weszlismy w końcu do pani laryngolog. Pani dr. po obejrzeniu mojego synka stwierdziła, że faktycznie cos tam dzieje się w tym jednym uchu. Jednak kazała nie kupować antybiotyku, który przepisała pediatra, za to zapisała jakis syrop na gardło, spray do noska i krople do uszu. Kazała za 5 dni do kontroli wrócić. Nawet nie wiecie, jaka byłam zadowolona, że w końcu moglismy wyjsć z tamtej przychodni! Tym bardziej, że na parkingu przed przychodnią z dorbre 10 minut wczesniej skończył mi się czas na bileciku z parkometru! No i bałam się czy czasem moje autko nie będzie miało blokady na kołach lub nie będzie mandaciku za wycieraczką. Ale miałam szczęscie i nic z moim autkiem złego się nie działo, więc wsiedlismy do niego iw rócilismy do domku.

    Uuuuuuuuufffffffffffffffffff...  Nie ma to jak w domu! Ucho nie boli już Ksawka, ale dalej kaszle. Oby do srody wyzdrowiał an tyle, żeby pani dr. na kontroli powiedziała, że może już isć do zerówki spwrotem! Bo mój kochany pierworodny szału dostaje w domu! On ciągle dopytuje czemu i czemu, no i czemu jeszcze nie idzie do szkoły??

  • Utworzono: 2012-09-25

    Dziecięca metoda na kochanie.

         Zauważyłam, że odkąd Ksawery chodzi do zerówki, ma czasem dziwne pomysły lub w ogóle powie cos, co albo mnie rozwali smiechem, albo rozzłosci. Ale dzis o jednej rzeczy z tych przyjemnych. Mianowicie jednego dnia, po szkole już, synus w domku zjadł obiad, bawił się z bratem, a mama ogladała film w tv. W pewnym momencie przyszedł do mnie Ksawek i powiedział: MAMO TY MUSISZ TAK TUTAJ  ( pokazal na moje powieki ) POMALOWAĆ SOBIE NA ŁADNY NIEBIESKI KOLOR, A TU ( no i pokazał na moje usta ) MUSISZ POMALOWAĆ SOBIE NA CZERWONY KOLOR, DO TEGO MUSISZ ZROBIĆ SOBIE ŁADNĄ FRYZURĘ I WYPACHNIĆ SIĘ, TO ZOBACZYSZ JAK TATA WRÓCI Z POLIGONU BĘDZIE CIĘ KOCHAŁ JEEEEESZCZE MOCNIEJ! Zamurowało mnie - naprawdę! Bo ja z reguły się nie maluję, jedynie jak wybieram się na jakąs imprezkę lub jak mi się chce, bo akurat mam taki kaprys. Ale nigdy, no przynajmniej do tego momentu moi synkowie mi nie nakazywali żebym miała się wymalować! Jakby nie bylo, chyba rozmawiał o tym z kolegami w szkole, wyciągnął swoje wnioski i przekazał je mi:) W końcu on tez chce, żeby rodzice się mocno kochali:)

  • Utworzono: 2012-09-20

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Ksawek w zerówce.

                Oj tyle u mnie się wydarzyło i jestem tak mocno do tyłu w pisaniu bloga, że aż mi wstyd! Ale już staram się to nadrobić i opisać jedną z wyjątkowych chwil. Czyli pójscie Ksawka do zerówki! Bo w końcu nastał ten wyjątkowy, wielki dzień. Tego pierwszego dnia, Ksawek już jak tylko wstał, to chciał pobiec do szkoły. Musiałam go powstrzymywać, żeby oczywiscie nie poszedł za szybko, ale i też żeby się nie spóźnił. Oczywiscie jak już wyszlismy z domu, to Patryk i ja nie moglismy dogonić Ksawka. Tak mu się spieszyło do szkoly. A jak wołałam, że ma za nami zaczekać, to odpowiadał: MAMO NIE CHCE SIĘ SPÓŹNIĆ!!!  No i wszystko na ten temat. I takim sposobem bylismy w szkole przed czasem, zresztą jak większosć rodziców z dziećmi i wszyscy czekali na dworze. Nie było żadnego przedstawienia czy apelu, bo tego pierwszego dnia dzieci od razu zostawały na swoje 5 godzin w szkole. Ale że mój synek chodzi na popołudniową zmianę - czyli ma zajęcia od 11.30 do 16.30, to musimy przychodzić w czasie, kiedy poranna zmiana się przebierze i wyjdzie już. A poranna zmiana jest od 6.30 do 11.30. Oni wychodza  a my przychodzimy. Potem wyszukalismy szafkę Ksawka, bo już odgórnie zostały przyznane wszystkim dzieciom - każda szafka ma swój znaczek i tylko dwoje dzieci przypada na tą szafkę - jedno z porannej zmiany i jedno z popołudniowej zmiany. Pomogłam przebrać się synkowi i odprowadziłam go z Patrykiem pod drzwi klasy. On sam wszedł do srodka, wczesniej dał mamie kilka całusów, i już po chwili widziałam, że rozmawia z dziećmi, nie zwracając w ogóle uwagi na mamę czy brata. A mama oczywiscie martwiła się jak on sobie tam poradzi??? Jak wracałam po niego po tych 5 godzinach, to ciągle w myslach miałam tylko - jak on tam sobie poradził? Czy płakał? I takie tam różne. Jednak mile się zaskoczyłam, Ksawek czekał nam mnie i brata cały i zdrowy, usmiechnięty i zadowolony. Jednak o dziwo po drodze nie opowiadał mi o szkole. W domu dopiero jak zaczęłam z niego wyciągać, to cos niecos mi tam zaczął mówić. Ale musiałam się o wszystko dopytywać, bo sam za chętnie mi nie mówił. Jednak co najważniejsze, jego zerówka mu się spodobała, z chęcią chodzi do szkoły. Nawet dziwi się, że w weekendy nie może isć do szkoły! Musiałam mu wyjasnić, że te 2 dni weekendu to taki odpoczynek od szkoły, od kolegów i koleżanek i od pni wychowawczyni, no i że pani wychowawczynie też musi od nich wszystkich odpocząć. Niby zrozumiał, ale i tak nie był zadowolony, że w te dni musi siedzieć z mamą. Ech... I takim to sposobem minęły już prawie 3 tygodnie jak mój Ksawery chodzi do swojej - jak to on mówi - najulubieńszej szkoły:) Jeszcze nie pamięta wszystkich imion dzieci, nie wszystkich polubił od razu, denerwują go te dzieci co płaczą za swoimi mamami - bo Ksawek ogólnie nie lubi jak inne dzieci płaczą. Ale poza tym wszystkim jest zadowolony. Pomimo, że od tygodnia ma katar, nie mocny, ale zawsze jest, to chodzi do zerówki i zmartwił się okropnie, jak mu powiedziałam, że jesli pochoruje się mocniej, to pójdziemy do lekarza i niestety, ale bedzie siedział w domu! Normalnie miał taką minę, jakbym walnęła go w głowę! Przecież on nie może siedzieć w domu - on musi chodzić do szkoły - usłyszałam od niego:) Z katarkiem już lepiej, przechodzi, więc może w przyszłym tygodniu już nie będzie podciągał nosa. Ale cieszy mnie bardzo jego chęć chodzenia do zerówki! Żeby mu ta chęć nigdy nie przeszła:)

     

  • Utworzono: 2012-08-30

    Angina znów!

          2 dnie temu Ksawek zaczął gorączkować, jeszcze wczoraj po południu gorączkował, ale nocka była spokojna. Dziś natomiast rano synek powiedział, że boli go gardło. Obejrzałam jego gardziołko i  miał powiększony migdałek i zaczerwieniony. Pomyślałam, że to angina. Oczywiście podczas wizyty u lekarza wyszło, że miałam rację - Ksawek ma anginę. Jednak pani dr mnie, a w sumie synka pocieszyła. Bo powiedziała, że jeśli dziś i jutro nie będzie gorączkował, to w poniedziałek może pójść do zerówki. Bo tak się składa, że od poniedziałku mój pierworodny zaczyna nowe życie - w zerówce:) Będzie chodził 5 dni w tygodniu, na 5 godzin dziennie do zerówki:) On się bardzo cieszy, mama jest trochę przerażona całą sytuacją, ale ogólnie jest ok;) No i synuś odlicza codziennie dni do "dnia zero":):) Wracając do wizyty u lekarza, to pani dr jeszcze dodała, że jeśli by jednak wystąpiła dziś lub jutro gorączka, to Ksawek do szkoły może najwcześniej iść w środę. Jestem jednak dobrej myśli, bo na razie nie ma gorączki synuś, więc raczej pójdzie w poniedziałek do tej swojej upragnionej zerówki:) Choć do wtorku ma brać leki. Ale on się już nie może doczekać swojego debiutu:)

  • Utworzono: 2012-08-29

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Zaprawowo.

         Jak ja uwielbiam zaprawy! Choć jest z tym trochę roboty, bałaganu i jeden wielki charmider, ale co tam:) Fajnie tak sobie porobić ogóreczki kiszone, korniszony, z przyprawą do grilla, z winem i bez, albo z ostrą papryką lub nowość u mnie w tym roku - po żydowsku. Czyste szaleństwo:) Poza tym w między czasie zaprawiałam fasolkkę żółtą i zieloną, do tego trochę marchewek, jeszcze paprykę konserwową robiłam. A! No i nie mogę zapomnieć o dżemach! Porobiłam w tym roku z jagód - oczywiście specjalnie dla Ksawka, bo to jego ulubiony dżem:) A poza tym  robiłam z czereśni, z truskawek i z jabłek. Z jabłek jeszcze będę robiła, jak dostanę jesiennych jabłuszek od rodziny. Bo sama nie mam nawet ogródka, a co dopiero własne drzewko owocowe:)  W tym roku większość warzyw do zapraw też dostałam, od mojej mamy i od teściowej. Jednak jak an żłość w tym roku ogórki słabo obrodziły u obu mamusiek i choć trochę dostałam od nich, to resztę dokupowałam sobie. W tym roku jak rozpędziłąm się z moimi zaprawami, to zabrakło mi słoików i nakrętek! Ha, ha, ha:) Zabieram zawsze słoiki i nakrętki od mojej mamy, ale jakoś za mało wzięłam od niej. No i do sklepu mam bliżej niż do niej, więc bardziej opłacało mi się dokupić w sklepie słoiki i nakrętki. Ale i tak pojadę do mamy, bo muszę gdzieś trzymć wszystkie zaprawy. Tu gdzie mieszkam nie mam żadnej piwnicy czy komórki i za dużo nie mogę mieć tego w kuchni. To resztę przy okazji zawsze wywożę do mamy do piwnicy. Śmiem twierdzić, że w tym roku narobiłam więcej zapraw niż moja mama:) Będzie co jeść zimą:):)

  • Utworzono: 2012-07-18

    Literka RRRRRRRR.

     Ksawery od niedawna umie wymawiać literkę R. Teraz nawet w takich wyrazach, w których powinien mówić L mówi R. Co czasem śmiesznie brzmi:) Poprawiam go i tłumaczę, że nie we wszystkich wyrazach musi być R. Przecież są wyrazy typowo z samym L, jak: lalka, lata, latawiec itp. Niby on to rozumie, ale nie opanował jeszcze tej sztuki. Wiem, wiem, z czasem opanuje tę sztukę. Ale czasem zabawnie słucha się synka. I tak właśnie synek zapytany przez kogoś ile ma lat, odpowiedział: MAM 5 RAT:)

  • Utworzono: 2012-07-16

    7 rocznica

         Normalnie nie chce mi się wierzyć, że to już nasza 7 rocznica ślubu! Jak ten czas leci. Kochany mój mężu - życzę nam kolejnych lat w szczęściu i miłości:) Kocham Cię tak samo, a moze i mocniej niż te kilka lat wstecz. :) Twoja żonka:)

     

  • Utworzono: 2012-07-10

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Pozwolenie od Patryka:)

             Będąc w ciąży z Patryniem Ksawek od początku był poinformowany, że mama ma w brzuszku dzidzię. I od samego początku Ksawek jakoś tak fajnie podchodził do tego mojego brzucha i dzidzi mieszającej tam:) Po urodzeniu się młodszego brata, Ksawek znów miło rodziców zaskoczył, bo od samego początku okazał się super pomocnym, opiekuńczym, starszym bratem. Kiedy Pati miał skończone ponad 2 latka czasem podpytywałam się go czy chciałby mieć młodszego braciszka lub siostrzyczę? Zawsze odpowiadał stanowczo NIE!!! Nie miał nic przreciwko, kiedy trzymałam na rękach inne dziecko mniejsze lub większe, ale jak mówiłam, że zabierzemy to maleństwo do domku, to Pati stanowczo zawsze reagował krzykiem NIE BIERZEMY, NIE CHCE!!! Hmmm.... jaka róznica. Ksawek był zadowolony, a Pati nie. Myślimy z mężem ciągle o trzecim dziecku, ale na razie chcemy się wstrzymać. Ale nie mówimy że rezygnujemy, tylko dajemy sobie czas na dorośnięcie do trzeciego dziecka. 

    Za to dziś rano, Pati zaskoczył mnie na maksa! Siedzimy i oglądamy bajki, w między czasie reklamy, no i leciała jakaś reklama kaszek dla maluchów z małym fajnym bobasem. I Pati nagle powiedział: MAMO MOŻESZ MIEĆ TAKIEGO MAŁEGO BOBASA! Myślałam, że coś źle usłyszałam. Zapytałam go o czym on mówi? Na co mi odpowiedział: MAMO MÓWIŁAŚ ŻE CHCESZ TAKIEGO MAŁEGO BOBASA, FAJNE SĄ TAKIE MAŁE BOBASY, TO MOŻESZ MIEĆ TAKIEGO JAK JESZCZE CHCESZ! Pozwolenie synek nam dał, ale ja chciałabym jeszcze poczekać jakiś czas. Ciekawe czy mu się nie odmieni:)
  • Utworzono: 2012-06-30

    Całowanko!

         Uwielbiam z moimi synkami się przytulać ale jeszcze bardziej uwielbiam, jak dajemy sobie buziaki. Najbardziej słodkie buziaki są takie, jak któryś z synów sam do mnie podejdzie i tak od, poprostu chce dać mamie buziaka! Słodkości. 

        Wczoraj wygłupiając się po przebudzeniu z moimi synkami i mężem w łóżku ( mąż i ja łaskotaliśmy synków ), w pewnym momencie mąż zaczął łaskotać mnie. Ja mam okropne łaskotki, zaczęłam wołać synków na pomoc i oczywiście obaj od razu chcieli mi pomóc. Jednak tato zmienił szybko kierunek zabawy i zamiast mnie łaskotać, zaczął łaskotające całuski mi robić na karku i na rękach (w zgięciu wewnętrznym łokcia). Matko! Jak mnie to łaskotało!!! A synkowie zamiast odciągnąć tatę od mamy, to zaskoczyli mnie na maksa! Ksawery krzyknął do taty i do brata: CAŁUJMY MAMĘ ILE WLEZIE!!! Tak jak powiedział jeden, tak zrobili we trójkę, a ja biedna ze śmiechu nie mogłam, do tego, od śmiania się i krzyczenia "zostawcie mnie", aż ochrypłam. No ale w końcu mnie po jakimś tam czasie zostawili. Jakby nie mówić, mam całuśnych chłopaków w domku:):):)
  • Utworzono: 2012-06-21

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Niespodzianka.

           Chcieliśmy wybrać się z dziećmi do kina. Ale nie powiedzieliśmy im o tym, to miała być niespodzianka. Zapakowaliśmy ich do autka i pojechaliśmy. Po drodze obaj zgadywali dokąd jedziemy?! Ale ani mąż, ani ja nie wygadaliśmy się:). Gdy weszliśmy do kina, miny chłopców nie były powalające. Siadając już w sali kinowej,  trzymając w dłoniach duuuuże opakowania popcornu i mając z boku siedzenia każdy swój napój - spojrzałam na chłopców - i dalej zero pozytywnej reakcji. Wręcz wyglądali, jakbyśmy ich tam za karę zaciągneli!!! Poszliśmy na seans GORYL ŚNIEŻEK W BARCELONIE.  W sumie, to sama myślałam, że to cały animowany film. A tu się okazało, że to normalny film z kilkoma kreskówkowymi bohaterami. Ale mi się spodobał film od początku, mężowi też. Po jakimś czasie zauważyłam, że Patryczek wciąga się w film. Podobały mu się wszystkie śmieszne rzeczy wykonywane przez goryla. Ufff... choć jeden okazuje zainteresowanie i zadowolenie! Potem Ksawery też się wciągnął i jeszcze przed końcem seansu popcorn był zjedzony, napoje wypite, chłopcy zdążyli z tatą pójść raz do wc. No i szczęśliwie dotrwaliśmy do końca seansu, a kiedy światła zapalono zauważyłam że obaj chłopcy mieli uśmiechy od ucha do ucha i wychodząc Ksawery spytał czy pójdziemy na jeszcze jeden film? A wracając z kina, jeszcze w samochodzie Ksawery zapytał nas - a gdzie ta niespodzianka???  Więc wytłumaczyłam mu, że niespodzianką był nasz wyjazd do kina. Na co synuś mi powiedział, że jutro znów możemy na taką niespodziankę pojechać:) 


Mama 3 wspaniałych chłopaków oraz rosnącego w brzuszku Bąbelka :) W tym roku rodzina nam się powiększy :)
Kwiecień 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj