rss wpisy: 39 komentarze: 62
  • Utworzono: 2013-02-22

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Cała nasza służba zdrowia!

    Pojechałam z małym do szpitala na badania, próbowałam się umówić od czwartku jednak gówno to dało gdyż żadne babsko nie pofatygowało się odebrać telefonu. Tak więc zajechałam z małym rozebrałam i mówię jaka jest sytuacja a ona do mnie z mordą! Myślę tak to nie będziemy rozmawiać i ja do niej. Ludzie się gapią a ja mam to głęboko... Tak więc zachodzę do głównej lekarki a ona że my je wykorzystujemy że myślimy że dzieciom nie odmówią. I stwierdziła że nas nie przyjmie. Wyszłam wściekła trzaskając za sobą drzwiami zabrałam małego i do domu wróciłam wściekła jak osa;/

  • Utworzono: 2013-02-09

    Niby tlko kilka łyżeczek...

    Wczoraj rozpoczeliśmy rozszerzanie diety (zalecenie lekarza). Zaczęliśmy od marchewki, króra bardzo posmakowała. Marcelek jadł nie tylko ustami ale i całą buzią i rączkami co widać na załączonym obrazku. Po wszystkim nie tylko cały niuniek był w marchewce ale również bujaczek, biały dywan i ja;D Sprzątania miałam na dobre półtora godziny bo marchewka nie chciała zejść a on zadowolony tak jakby śmiał się z tego że roboty nadał^^

    (wzrok wbity w słoiczek)

  • Utworzono: 2013-01-26

    Nie wytrzymłam, puściły mi nerwy...

    ... bo do jasnej cholery ile można słuchać jej wszystkich "dobrzych rad". O kogo chodzi? o teściową. W kółko mi peprzy co robię źle, co powinnam robić i jak się zajmować MOIM SYNEM. Do jasnej cholery to jest moje dziecko i chuj jej do tego, sama nie potrafiła się swoimi się zająć i matka ją wyręczała we wszystkim a mnie poucza. Dziś się już doigrała wparadowała z samego rana do pokoju, bo usłyszała że mały się przebudził. Zaczęła coś tam do niego gadać ja go nakarmiłam i dawaj ubierać a ona mówi żebym go kocem opatuliła bo jemu zimno (w pokoju 26 stopni, mały cieplutki). I w końcu nerwy puściły "weź się kurwa uspokuj! Ciągle się wtrącasz sowimi, się nie potrafiłaś zająć a mnie pouczasz! Ja sobie nie dam wejść na głowę, jak będę chciała to się sama zapytam a nie wsadzasz się we wszystko!" może to nie było miłe ale musiałam, od dawna to we mnie siedziało lecz nie byłam w stanie jej tego powiedzieć. Oczywiście wyszła z pokoju wielce obrażona i się nie odzywa. No i dobrze w końcu będzie kilka dni spokoju.

  • Utworzono: 2012-12-17

    Mój poród

    W nocy z 25/26 października dostałam silnych ale nieregularnych skurczy, gdy wstałam zauważyłam że odpadł mi krwisty czop. Koło 12 dostałam skurczy co 6-7 minut lecz zamiast skracać się odstęp między nimi zaczął się wydłużać i były co 7,8,9 i tak do co 15 min. Ok 13 zadzwoniłam do A szczęśliwy przyjechał po kilu minutach. Po 15 ponownie miałam skurcze co 6-7 minut lecz tym razem były dłuższe i zdecydowanie silniejsze niż poprzednie. Poszłam się więc wykąpać a następnie położyłam się przed tv żeby czas szybciej zleciał. O 18 skurcze były co 5 minut zjadłam i pojechaliśmy do szpitala. Dopiero o 20 mnie przyjęli i zabrali na badania, przychodzi gina, wchodzę na samolot sprawdza i okazuje się że mam 3cm rozwarcia, o 20.35 podłączają mnie pod ktg wskazuje skurcze 60% następnie idziemy na usg. Kładą mnie na patologii ciąży. Po 22 ból był o wiele bardziej silniejszy bo doszły z krzyża. Dostałam domięśniowo papaverynę na złagodzenie szyjki a żeby było weselej to i lewatywę. Po północy skurcze co 2-3 minuty, kolejne ktg skurcze dalej 60% a mną z bólu aż telepie jakbym padaczki dostała, sprawdzają szyjkę 3-4 cm rozwarcia "zapraszamy na trakt porodowy" usłyszałam. Jak idziemy to idziemy. Zachodzę, podłączają mnie i dostaję oxy i lignocainę. Pół godziny później szok szyjka 7-8 cm, położna przebija pęcherz płodowy, karze wstawać i się bujać aby mały szybciej zszedł. Bujam się bujam po 2 godzinach nie daję rady kładę się, badają a synek jak był tak jest wysoko a ja dostałam partych. Ze zmęczenia zaczęłam zasypiać ale skurcze nie pozwoliły zasnąć. Słyszę przyj tak więc staram się jak mogę ale nie idzie, „zmiana pozycji”. Wykończona kładę się na ten bok położna zabrania parcia a organizm jak na złość robi na odwrót. 3 skurcze a Marcelek prawie z nami. Przekładam się na plecy zaczynam przeć i czuję straszny ból jakby ktoś mnie ciął tępym nożem… Jedno parcie i kładą mi go ba brzuchu, słyszę pierwszy krzyk i czuję ulgę. Zszywania prawie nie czułam trwało to niecałe 5 minut bo miałam tylko 2 szwy;)

    Byłam i jestem z siebie dumna bo bez żadnego znieczulenia urodziłam mojego synusia. Kocham go nad życie;*

    I tak przyszedł na świat Marcelek o 3:07 26.10.2012r z wagą 3450g i 58cm

    ok 4 godzin po porodzie

  • Utworzono: 2012-12-03

    Muszę się pochwalić, ale czy to nie za wcześnie?

    Przed wczoraj Marcelek przewrócił się 2 razy z brzuszka na plecki. Na początku oczywiście duma itp ale po chwili zaczęłam się zastanawiać czy to nie za wcześcnie?

    A od wczoraj śmieje się na głos;D jak cudnie jest usłyszeć śmiech synka;*

     

  • Utworzono: 2012-12-01

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Szpitalne wspomnienia i strach o Marcelka...

    Leżeliśmy razem włóżku, nie mogłam się na niego napatrzeć był taki słodziutki i malutki wtulony we mnie spał sobie słodko. Zauważyłam że dość dziwnie oddycha i jak tylko przyszła pielęgniarka to od razu jej powiedziałam co i jak, na co ona powiedziała: "to sapka, normalna u noworodków trzeba tylko sól zapuśczać 5-6 razy dziennie" tak więc napisałam do A żeby ją przywiózł jak będzie do nas jechać. Oczywiście dostosowałam się do zaleceń jednakona nic nie pomagała... Po raz kolejny zgłosiłam to na co dostałam w odpoeidzi: "od razu nie przejdzie trzeba czasu". Do wieczora było bez zmian a nawet tak jakby pogorszyło się co podczas wieczornego obchodu zostało potwierdzone. Postanowiły że zabierają go na pinn, a mi od razu łzy stanęły w oczach, a w głowie tylko jedna myśl: "co mu jest? czemu on? dlaczego jak mówiłam tej... to nic nie zrobiła? nie przebadała go?". Po badaniach poinformowano mnie że ma infekcję płuc i za dużo oddechów na minutę. Pamiętam jak chodziłam do niego, leżał w inkubatorze podłączony pod kroplówkę, dostawał tlen, antybiotyki, był po podłączany pod różne urządzenia, miał po kute nóżki i rączki, taki mały i bezbronny.... To był najgorszy widok. Nawet teraz jak sobie przypominam to łzy stają mi w oczach... Dopiero po sześciu dniach wypuścili nas do domu. Byłam taka szczęśliwa że w końcu mam go przy sobie, że jesteśmy razem. Diś ma już 5 tygodni a ja dalej pamiętam ten strach...

  • Utworzono: 2012-11-01

    Nareszcie w domku i już nie w dwupaku;)

    Marcelek przyszedł na świat po bardzo ciężkim porodzie 26.10.2012r siłami natury 3450g 57cm z zaledwie 7pkt apgara. Po wielu przejściach i problemach ze zdrówkiem od wczoraj w końcu w domku.

    Więcej napiszę na dniach;) fotki skarbusia w galerii;)

  • Utworzono: 2012-10-25

    W końcu;D niedługo synku Cię zobaczymy

    W końcu się ruszyło;D przez całą noc miałam skurcze nieregularne ale bolesne a dziś rano odszedł mi krwisty czop. W końcu maluszek postanowił wyjść do rodziców;D A wczoraj byłam na ktg i skurczy praktycznie wogóle nie nie było a dziś proszę;D Dzwoniłam do giny powiedziała że jak tylko zacznął wody odchodzić to mam jechać do szpitala i podadzą mi antybiotyk, żeby żadna infekcja się nie wdała i nie zagrażała małemu. Ale jestem szczęśliwa już niedługo go zobaczymy;)

  • Utworzono: 2012-10-23

    Ostatni dzień, jutro termin a niuniek co na to? Nic;(

    Już jutro termin, ja jak szalona oczekuję jakiej kolwiek oznaki że poród się zaczyna. Od niedzieli mam dość bolesne skurcze ale to tyle by było... Niestety... Ja już wysiadam wszystko boli a zwłaszcza kręgosłup, napuchłam jak balon a zwłaszcza stopy i palce;(

    Nie wierzę że to już koniec, od początku minęło aż 40 tygodni;O Tyle czasu rosłeś we mnie, tyle czasu dbałam o Ciebie, o to byś był dużym zdrowym maluszkiem. Już niedługo będę mogła tulić i całować moje kochane maleństwo... Mojego synka!!! Tak długo na Ciebie czekamy, codziennie tatuś tak ładnie Cię prosi żebyś do nas wyszedł... Wiem że Ci jest tam dobrze ale ile jeszcze musimy na Ciebie czekać? Mimo że jeszcze Cię na żywo nie widziałam to wiem że oddam za Ciebie wszystko... Tak bardzo Cię  kocham synku!!!

  • Utworzono: 2012-10-20

    Już niedługo będziesz z nami a póki co...

    Gina podejżewała że mam zatrucie ciążowe, wczoraj miałam zrobić badania moczu, gdyby wykryto białko to położyliby mnie na oddziale do końca ciąży. W poprzednich badaniach białko wyszło pozytywnie więc przeczuwałam, że i tym razem wykryją. Jednak było inaczej. Zero śladu, jestem szczęśliwa że nie muszę tam leżeć;) plus wczoraj miałam egzamin z testu teorytycznego na prawko i zdałam!;) od poniedziałku zaczynam jazdę żeby później było łatwiej, zwłaszcza że małemu nie śpieszy sie żeby opuścić mój brzuszek, więc mogę trochę godzin wyjeździć;)

    A nam do terminu zostały tylko 4 dni;) już się nie mogę doczekać aż wyściskam i wycałuję mojego małego skarba;***

1234

Jestem Ania, mam 19 lat. To moja pierwsza ciąża. Razem z moim A. czekamy na naszego synka;) Już nie możemy się doczekać<3
Marzec 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj