Ocena:
oceń

rozmiar czcionki

|

|

|

|

Maluch uczy się sztuki

Skandal na wernisażu

W tym dniu nie miałam z kim zostawić mojej niespełna dwuletniej córki Kasi, a musiałam pojawić się wieczorem na wernisażu Zbigniewa Warpechowskiego, performera, malarza i poety. W pewnym momencie rozległ się trzask i brzdęk. Goście ucichli nagle, patrząc z wyrzutem na moje dziecko. To był pierwszy kontakt Kasi ze sztuką.

Zabierając dziecko do galerii przyzwyczaimy je do swobodnego obcowania ze sztuką.

fot. Monika Bajkowska

Zabierając dziecko do galerii przyzwyczaimy je do swobodnego obcowania ze sztuką.

W piwnicach krakowskiej Galerii Krzysztofory było duszno i ciemnawo. Tłum gości obrócony tyłem do dzieł plotkował szeptem i popijał wino. Nikt nie zwracał uwagi na obiekty artystyczne twórcy - wszyscy je znali, tym bardziej, że była to wystawa retrospektywna artysty, z dziełami sprzed lat. Na ścianach w ramach wisiały różne dziwne obrazy – w tym cykl wykonany z fajansowych talerzy, w których wnętrzach umocowane były różne artefakty: łyżka, skorupka z jajka, wygięty aluminiowy widelec czy galareta w kolorze czerwonego barszczu itp. Moja córka nie płakała, nie wtulała się we mnie, tylko biegała podniecona tam i z powrotem po galerii od jednego obiektu do drugiego. Oświetlone punktowym światłem przyciągały jej uwagę. W pewnym momencie Kasia wyrwała łyżkę z talerza zawieszonego na ścianie i dumna ze zdobyczy biegła z nią do mnie. Wernisażowi goście ucichli nagle, patrząc z wyrzutem na dziecko. – Nareszcie ktoś zainteresował się moją sztuką – odezwał się w pełnej grozy ciszy autor dzieła. – To prawdziwie świeże podejście do sztuki – śmiał się artysta. Kasia bez oporu wręczyła mu wyrwaną łyżkę, zawierając w ten sposób swą pierwszą znajomość z Bardzo Wybitnym Twórcą.

Skandal w galerii miał swoje konsekwencje: przestałam się przejmować brakiem opiekunki i zaczęłam zabierać córkę ze sobą na prawie wszystkie wystawy. Dziś Kasia jest już dużą panienką, a chodzenie do galerii na wystawy to dla niej rzecz oczywista, naturalna. Nigdy nie musiałam ją do tego specjalnie nakłaniać. – I oto nam chodzi – mówi Jolanta Gumula szefowa Działu Edukacji Muzeum Narodowego w Krakowie, która z zespołem współpracowników wprowadziła jedyny w Polsce program dla małych dzieci pt. „Latający dywan”.

 

Latający dywan

– Nie chodzi nam o pobudzanie twórczości u dzieci, ale chcemy zaszczepić w nich odruch, że galeria jest i może być miejscem do życia. Im wcześniej zaczniemy przyzwyczajać dzieci do tego, tym więcej ich przyjdzie do nas, kiedy będą już nastolatkami. Odwiedzać będą galerię nie tylko jako świątynię sztuki, ale miejsce, gdzie można spotkać się z rówieśnikami w kawiarence, przyjdą posłuchać jakiegoś wykładu czy obejrzeć wideo instalację – mówi Gumula, historyczka sztuki MNK. „Latający dywan” w MNK odbywa się co niedzielę w południe. Program dla maluchów od 2,5 do 5 lat prowadzą plastycy z wykształceniem pedagogicznym. Przyzwyczajanie do sztuki wygląda jak zabawa i jest zabawą. Dzieciaki przyprowadzone przez rodziców do muzeum dostają do rączki kolorowe baloniki i maszerują do prawdziwej galerii sztuki, gdzie wybierają jeden obraz. Przez dziesięć minut tylko o nim mówią: co im przypomina, jakie kolory i kształty widzą. Dostają maleńkie biało-czarne dywaniki w kształcie ryb, na których mogą siedzieć, leżeć, bawić się, albo ułożyć je w jeden fantastyczny latający dywan unoszący je do krainy wyobraźni.

- Pamiętamy, co same czułyśmy, gdy byłyśmy małe i brałyśmy kredkę do ręki, by coś nią pomazać, postawić jakieś znaki. To było fascynujące – opowiada Gumula, szefowa działu edukacji muzeum. Z tych wspomnień własnego dzieciństwa wziął się pomysł „Szafy pełnej sztuki”. Czerwony mebel stoi w holu muzeum i skrywa tajemnicze instrukcje ze strzałkami, znakami zapytania i wykrzyknikami, kolorowanki, papier do malowania, kredki i ołówki. Te instrukcje mają poprowadzić malucha przez muzeum. Na kartce papieru jest reprodukcja obrazu albo obiektu i strzałka. Dziecko z taką instrukcją może biegać po salach muzealnych i szukać dzieła oznaczonego strzałką. Znaki zapytania w instrukcji pomagają opiekunowi rozmawiać z dzieckiem na temat obiektu artystycznego.
Wszystkie pomoce można wyjąć z szafy i używać bezpłatnie. Rodzic razem z dzieckiem w muzeum może spędzić czas nie tylko na oglądaniu, ale i malowaniu obrazków. Jak w Londynie, w Tate Modern.

 

Strona: 1 2
Oceń artykuł:
nie lubię lubię to | Bądź pierwszym który to lubi.

Komentarze

  • marta_1234 | 20-11-2014 20:57:17

    bardzo mądry artykuł. Dziecko może rozwijac się przez sztukę.
  • donnavito | 03-02-2015 01:05:57

    Czemu wszystko, co fajne, jest tylko w dużych miastach?

Poczytaj również

Polecamy

Robert Makłowicz podczas Festiwalu Zupy w Krakowie

Chilli con carne z tortillą Roberta Makłowicza

Jestem przeciwnikiem oddzielnego gotowania dla dzieci. Z takiego gotowania specjalnych dań dla maluchów wyrastają analfabeci kulinarni, którzy jedzą najpierw w domu papki bez żadnego smaku, potem w przedszkolu, w stołówce szkolnej, a kończą na brejach w...

czytaj

W ostatnich latach nastąpił wzrost zachorowań na choroby alergiczne oczu.

Zapalenie spojówek u dziecka

Najczęstszą przyczyną wizyt dzieci u okulisty są zmiany zapalne powierzchni oka, w tym zapalenie spojówek. Dochodzi do niego, gdy do oka wnikną bakterie, wirusy, pył, dym, kurz czy kosmetyki. Choroba może mieć ostry lub łagodny przebieg, dlatego, gdy...

czytaj

Od 28. tygodnia ciąży mama powinna codziennie odczuwać ruchy dziecka.

Jak odczytywać ruchy dziecka w brzuchu matki?

Jak rozpoznać ruchy dziecka? Kiedy można czuć pierwsze ruchy dziecka? Czy da się je odróżnić od perystaltyki jelit, chociaż czasem objawiają się bulgotaniem, przelewaniem? Kiedy maluch kopie, tylko dlatego, bo się obraca, a kiedy wyraźnie daje znać, że...

czytaj

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj